Wpis w blogu użytkownika
Raphael
Dodano: 10 lat temu
Blog odwiedzono 1782 razy
Data wydarzenia: 27.01.2014
W poszukiwaniu wiosny: Madera
Kategoria: inne
Co szczególnie mogę polecić. Stolicę wyspy, Funchal z licznymi zabytkami i ciekawą architekturą. Najwyższy klif Madery i świetny punkt widokowy na Funchal, Cabo Girão reklamowany jako "najwyższy klif Europy", co z jego 580 m wysokości jest jedynie chwytem reklamowym, bo na starym kontynencie faktycznie znajduje się jeszcze pięć wyższych klifów, chociażby norweskie Hornelen (860 m, najwyższy klif Europy) i spektakularny Preikestolen (604 m). Szlak Tres Picos (okodowany PR 1), dzięki któremu zdobywa się trzy najwyższe szczyty wyspy (praktycznie dwa, a trzeci omija się trawersem). Poza tym wrzynający się w Atlantyk półwysep i przylądek Sāo Laurenço na wschodnim krańcu wyspy. Z miasteczek Machico, Santa Cruz, Câmara de Lobos, Ponta do Sol na południu oraz Porto Moniz, Seixal i Sāo Vicente na północy.
Najlepszym sposobem na poznanie wyspy jest wynajęcie samochodu. Istnieje wprawdzie komunikacja publiczna, ale działa tak samo jak w Polsce, nie zawsze i nie wszędzie. Można też skorzystać z oferty wykupienia wycieczki zorganizowanej, ale najtańsza na pół dnia dla jednej osoby kosztuje mniej więcej tyle samo ile wynajęcie samochodu na dzień. Już sama jazda drogami tej wyspy to niezła atrakcja. Serpentyny, podjazdy i zjazdy w Tatrach, a nawet w Alpach to przy drogach Madery komfortowe, bezpieczne i szerokie prawie-autostrady. Generalnie, na Maderze 90% dróg jest stroma, wąska i kręta. Najlepszym przykładem może być wjazd na wspomniane wyżej Cabo Girão (oznakowany brązową tablicą zjazd z ekspresówki VR1). Lubię jeździć po górach, ale pewien dreszczyk emocji wywołuje u mnie ulokowana bezpośrednio nad przepaścią "agrafka" o nachyleniu 30%, gdzie trzeba jechać wystarczająco szybko, żeby nie stoczyć się w dół i wystarczająco wolno, żeby wyrobić się na zakręcie i nie wpaść na skałę/nie zlecieć w przepaść... i nie jest to bynajmniej najtrudniejsza droga na wyspie. Nawet "via rapida" tj. ichnia droga szybkiego ruchu raczej nie przypomina jej polskiego odpowiednika. Sporo na niej zakrętów z ograniczeniem do 80 km/h, stromych podjazdów/zjazdów, tuneli (b. wygodnych) itp. atrakcji. Najciekawszym jest jednak wymuszony notorycznym brakiem miejsca brak pasów rozbiegowych rozumianych tak jak u nas. Na maderskiej rozbiegówce, zwykle krętej, nachylonej, często zbudowanej na betonowych palach, mieści się zwykle od jednego do trzech samochodów, które siłą rzeczy muszą stanąć i zaczekać na możliwość wjazdu na drogę szybkiego ruchu.
Park maszynowy na Maderze jest mocno zróżnicowany. Dominują kilku- i kilkunastoletnie auta klas B i C. Nowych też jest sporo, znacznie więcej niż u nas, a są to głównie auta zaszufladkowane pod "klasą B". Oczywiście są też i droższe konstrukcje, czy to nowiutkie limuzyny od np. Audi, czy to wypasione SUVy ze świecącymi chromami, raz nawet na lewym pasie ekspresówki mignęło mi coś czerwonego, bardzo niskiego, bardzo szybkiego, pewnie też bardzo drogiego. Taksówki na wyspie są pomalowane na żółto, głównie to używane mercedesy i trochę różnych vanów - wszystko min. 5-10 lat. Z taryf nowych widziałem jedynie kilka Dacii Lodgy. Zasadą wydaje się być, że wszyscy rolnicy, drogowcy, leśnicy, budowlańcy i różnego rodzaju służby posługują się wyłącznie pickupami z napędem na wszystkie koła: dominują stare Land Rovery i Toyoty Hillux. Zdarzyło mi się też zauważyć kilka jeżdżących arcyciekawostek (zdjęcia w galerii).
Jeżeli chodzi o auta do wypożyczenia, odniosłem wrażenie, że przeważają Renault Clio III generacji i Nissan Micra też III generacji. Mi przez kilkaset kilometrów służyła właśnie taka czarna Micra, silnik 1.2, 80 KM, zarejestrowana w czerwcu 2010, na liczniku 96 tys. kilometrów, na blachach trochę obcierek, dwie wgniotki na drzwiach, rozwalona tyna półka, charczący wsteczny i rozlatująca się osłona gałki zmiany biegów. Nie licząc cech szczególnych wynikających z niezbyt szczęśliwej eksploatacji przez poprzedników i ociężałości na ostrych podjazdach w górach, to całkiem fajny samochód. W środku sporo miejsca, wysoki, więc nie waliłem się w głowę przy każdym wsiadaniu, z wystarczającym bagażnikiem (wystarczającym na wyspę o wymiarach max. 57 x 22 km) i fascynującym wręcz promieniem skrętu (fascynującym szczególnie po moich doświadczeniach z Loganem). Z mankamentów "genetycznych" wynalazłem jedynie nieco za krótkie siedzisko na przednich fotelach. Spalanie szacuję na jakieś 7, a nawet 8 l./100 km.
Co do sposobu jazdy maderskich kierowców jest mocno intrygujący. Pomijając fakt, że technicznie są naprawdę świetni (szczególnie kierowcy autobusów i ciężarówek), mają też kilka dziwnych, wkurzających i niebezpiecznych zwyczajów. Najmniej nas dziwiącym jest notorycznie przekraczanie dozwolonej prędkości, na oko o jakieś 10-30 km/h. Poza tym nie spotkałem się z przypadkiem, żeby jadąc drogą dwupasmową i mając wolny lewy pas ktokolwiek zjechał na tenże lewy pas i ułatwił oczekującym pojazdom włączenie się do ruchu. Najgorszym jednak i najbardziej niebezpiecznym jest prawie całkowite zapomnienie o urządzeniu zwanym popularnie "migaczem". Kierunkowskaz w ocenie tubylców nijak ma się do takich manewrów jak zmiana pasa ruchu, jazda po rondzie, skręcanie z głównej w podporządkowaną (i z podporządkowanej na główną)... chciałoby się rzec, "po prostu Meksyk". Z rzeczy pozytywnych należy też wspomnieć, że kierowcy zjeżdżając tam z góry zawsze prowadzą w sposób ułatwiający życie wjeżdżającym pod górę. Niby oczywiste, ale np. w Polsce nie do wszystkich dociera, że w przypadku, gdy wolny jest tylko środek drogi, np. ze względu na zaparkowane po obu stronach samochody, na Maderze też często ze względu na pas ruchu, który osunął się w przepaść czy został zasypany przez spadające komienie, zatrzymuje się i przepuszcza jadący z góry, a nie z dołu.
Ogólne wrażenia można streścić w kilku słowach: fascynująca przyroda, bujna roślinność, wspaniałe góry, wysokie klify, mili i serdeczni ludzie, multum egzotycznych owoców, wzmacniane wino!
Opis zdjęć:
1) Nissan Micra (Madalena do Mar)
2) jeden z licznych tuneli (Ponta do Sol)
3) w górach (ok. 1000 m n.p.m.)
4) droga na płw. Sāo Laurenço
5) Paul do Mar - jedna z licznych miejscowości przyklejonych do zboczy gór
6) Câmara de Lobos
7) via rapida VR1
8) żółte taksówki w Funchal
9) nie wynajmujcie kabrioletu - droga ER101 koło Ponta do Sol
arcyciekawostki:
10) Datsun Sunny
11) Land Rover pickup - tym akurat "woziły się" cebule, kapusty i banany
12-13) Mini Moke
14-15) Land Rover
16) Opel Kapitan i coś bardzo starego
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Ubrania tubylców były bardzo zróżnicowane w zależności od miejsca na wyspie (niżej=cieplej, wyżej=wieje) i mody ("skoro już kupiłam te fajniuśkie rękawiczki z futerkiem i te kozackie kozaki, to kiedy się mam w nich pokazać, latem?". Dało się dostrzec i bardzo atrakcyjnie ubrane tubylki, ale i przyodziane w futerka (przy +17 st.C). Ocean był na tyle ciepły, że dało się kąpać.
Fajnie tak oderwać się od PL, zwłaszcza zimą. Najgorsze jest to, że trzeba wracać...
" alt=""/>
Sceneria lepsza niż odcinek przez rzeczkę na Rajdzie Rzeszowskim. Dużo lepsza
Fajnie jest się oderwać na chwilę od rzeczywistości (szczególnie zimowej).
Madera trafia na listę miejsc do odwiedzenia.
Czytając możemy zazdrościć mniej dokuczającego klimatu ale za to Polska to jednak bardziej cywilizowany kraj (chociaż chory)
No ale nasza mentalność i ciągłe życie w strachu co jeszcze nam rząd dowali, co się stanie, czy aby nie utracimy pracy, kiedy zbankrutujemy czyni nas miejscem nieciekawym.
A tam życie płynie miło i ludzie sa serdeczni nie mają wydaje sie problemów
Zaraz odezwą sie głosy że znów narzekam i co bredzę ale ja swoje wiem. Kombinatorzy, zapieprzający fizycznie i mający własne formy którzy pracują po 13-14 h na dobę może nie narzekają ale ludzie którzy pracują w sklepach czy z wyższym wykształceniem w firmach to wiadomo...