Wraz z nadejściem wakacji przyszedł czas na wakacyjne podróże. Wraz z rodziną wybrałem się do miasteczka Poreč w Chorwacji. Dla żony i młodszego dziecka największą atrakcją były wszechobecne plaże i kempingi, zaś dla mnie oraz starszego syna - zwiedzanie okolicznych miejscowości oraz państw. Trasa z Sanoka do Poreč przez Słowację i Węgry przebiegała głównie przez autostrady. Linea bardzo dobrze zniosła ponad 1000-kilometrową podróż komfortowo przewożąc 4 osoby i ich bagaże. Po dojechaniu do miasteczka postanowiliśmy zobaczyć historyczne centrum Poreču. W gąszczu wąskich uliczek znajduje się muzeum, w którym można zobaczyć zbiór mozaiek z VII wieku oraz wejść na wieżę,z której rozpościera się piękny widok na całe miasto. Po kilku dniach plażowania przyszedł czas na kolejną wycieczkę. Wybraliśmy się do włoskiego miasta Triest położonego tuż przy granicy słoweńsko-włoskiej. Po drodze wstąpiliśmy do chorwackiego miasteczka Novigrad oraz słoweńskich - Piran i Koper, którego rynek o złudzenia przypomina miniaturkę tego w Wenecji. Do Triestu dotarliśmy późnym wieczorem. Po 40 minutach szukania miejsca parkingowego zatrzymaliśmy się na krawężniku, włączyliśmy awaryjne i wyskoczyliśmy zobaczyć ogromny budynek ratusza miejskiego. W nocy, podświetlony wyglądał niesamowicie! Do hotelu wróciliśmy po północy. W ostatni dzień pierwszego tygodnia wakacji pojechaliśmy do jednego z najpiękniejszych miast Chorwacji - Dubrownika. Drogi wijące się tuż nad przepaściami budziły strach wynagradzając to pięknymi widokami. Po dojechaniu do celu przeszliśmy po okalających całe miasto, prawie 2-kilometrowych murach. Widok z ich najwyższego punktu zapierał dech w piersiach. Pierwszy tydzień dobiegł końca. Na drugi tydzień pojechaliśmy do oddalonej o prawie 600 kilometrów Makarskiej. Po kolejnych dniach spędzonych na plażowaniu popłynęliśmy na rejs statkiem po dwóch pobliskich wyspach: Hvar i Brač. Na pierwszej z nich zobaczyliśmy miasteczko Jelsa, na drugiej zaś miasto Bol, z którego wodną taksówką popłynęliśmy na plażę Złoty Róg. Po zakończeniu rejsu pojechaliśmy do Vrgorac - miejscowości granicznej z Bośnią i Hercegowiną, gdzie spędziliśmy nocleg. Następnego dnia ruszyliśmy w drogę powrotną przez ten, jak się później przekonałem, zacofany w stosunku do reszty Europy kraj. Niedługo po przejechaniu granicy zatrzymaliśmy się w miejscowości Medziugorie, gdzie wiele razy objawiała się Matka Boska. Następnym przystankiem na naszej trasie było miasteczko Mostar, gdzie zobaczyliśmy przepiękny, kamienny most łączący dwie strony miasta. Ostatnim punktem na trasie było Sarajewo - stolica Bośni i Hercegowiny. Tutaj najlepiej widać było skutki wojny, która toczyła się tam 20 lat temu. Po drodze mijaliśmy wiele zmasakrowanych przez kule budynków. Droga powrotna z Sarajewa do Sanoka ciągnęła się poprzez liczne góry i doliny. Po drodze mijaliśmy wiele starych samochodów, o których istnieniu nigdy nie słyszałem. Prawie 200 kilometrów po górskich drogach okazało się dobrym sprawdzianem dla Linei, która szybko i wygodnie dowiozła nas do granicy z Chorwacją, skąd autostradami przez Węgry i Słowację dojechaliśmy z powrotem do Sanoka. Wakacje były bardzo udane, a wszystkie pokonane trasy były dobrym sprawdzianem zarówno dla kierowcy, jak i samochodu. Polecam ten kierunek wszystkim, którzy planują wakacyjne podróże
a skąd on okręt weźmie u siebie na wsi?
Gratuluję udanych wakacji Widoki rzeczywiście super-taka odmiana od naszych klimatów! No i pogoda wygląda na to, że dopisała.