Postanowilem sie dzis z Wami podzielic cieplymi wspomnieniami z wakacji.

Na swoja podroz do Polski wybralem sie autkiem zapakowany po sam dach wszelkiej masci namiotami, spiworami i klamotami niezbednymi do czterotygodniowego pobytu na wakacjach w kraju, a no i psem w bagazniku(tylko tam zostalo psiuli miejsce)
Wyruszylismy wraz z moja luba w podroz 15 sierpnia a wrocilismy 7 wrzesnia wiec niemal 4 tygodnie.
Do pokonania mielismy calkiem spory dystans bo okolo 1800km w jedna strone(w sumie wyszlo okolo 5500km). Trasa wiodla z Manchesteru w UK do Turku w Polsce.
W podrozy do Polski kompanem byl nam nasz serdeczny przyjaciel, ktory po zakupie autka na wyspach ruszyl nim za nami do Polski.
Jak sie szybko okazalo jazda na dwa auta nie nalezy do moich ani kolegi ulubionych zadan. W zasadzie zaraz po wjechaniu na autostrade za Manchesterem kolega zniknal mi z oczu.
Kilka telefonow , gdzie jest , co i jak i na szczescie stracilismy niewiele ponad 30 minut czasu. Droga po UK przebiegala spokojnie, choc w nieco slimacznym tempie ze zwgledu na wszechobecne roboty drogowe zwiazane z igrzyskami olimpijskimi.
Przy dojezdzie do promu w Dover jak zwylke straszne korki a czas na prom ucieka. Udalo mi sie przecisnac jakos przez ten korek i wio do bramek. No i znow sie stalo. Kolega nie dal rady sie przecisnac i gdzies za mna w korku zostal. Nerwy zaczely wysiadac, ze nie zdazy. Jak sie pozniej okazalo mial rewizje auta co dodatkowo naprezylo czas. Koniec koncow wjechal na prom jako ostatni wparkowany pomiedzy ciezarowki.
Dalsza czesc podrozy na szczescie przebiegala juz bez zbednych opoznien przypieczetowana jedynie fotka z niemieckiej kamery. (mandaty nie przyszly).
W Polsce tempo podrozy nieco spadlo z powodu ogolnego juz zmeczenia no i nie ma co sie oszukiwac ale stanu polskich drog, w szczegolnosci braku drugiego pasa ruchu.
Po 25 godzinach dobilismy do celu. Wymeczeni ale szczesliwi z powodu pieknej pogody jaka panowala tego czasu w Polsce.
Kijanka przez caly czas spisywala sie bardzo dzielnie spalajac mniej paliwa niz zakladalem. Po dokladnej kalkulacji wyszlo ze na trasie spalila okolo 5.6l/100km przy predkosci podrozowania w okolicy 130km/h.
Pozostalo troszke odpoczac i ruszac kajakiem na mazury
Droga powrotna wygladala podobne choc zajela nam nieco wiecej czasu z powodu opoznionego promu. Na cale szczescie juz nikt mi sie po drodze nie zgubil a kamery nie pstryknely zadnego zdjecia
Teraz pozostaje czekac do nastepnego lata