W oczekiwaniu na nadejście wspólnie przebytych 30 000 kilometrów ponownie zadbałem o stan techniczno-wizualny "Peżoka". Motywacja ku temu była tym większa, iż póki co nie planuję zmienić go na inny/młodszy model, a swoją bezproblemową eksploatacją zasłużył na odrobinę troski.

Na pierwszy ogień poszedł olej silnikowy, którego tegoroczna wymiana nieco się przeciągnęła. Zamiast w sierpniu do swojego mechanika zawitałem we wrześniu. Nie wynikało to jednak z mojej opieszałości, lecz z bardzo napiętego harmonogramu fachowca "cierpiącego" na nadmiar klientów. Zakupiony przez internet zestaw francuskich produktów zastąpił dotychczasowy pakiet serwisowy służący przez ubiegłe 12 tys. km, a gratisowo wykonana inspekcja pojazdu wykazała, że za jakiś czas trzeba będzie pomyśleć o klockach hamulcowych przedniej osi.

Niedługo potem usłyszałem, iż mój znajomy lakiernik zamierza wkrótce porzucić swój zawód, zostawiając mnie ze skazą zderzaka powstałą przy mechanicznym polerowaniu nadwozia. Nie chcąc przepuścić jedynej szansy naprawy uszkodzenia, wstrzeliłem się w ostatni tydzień jego urzędowania. W trakcie 26 godzin Peugeot przeszedł zabieg renowacyjny obejmujący usunięcie "kleksa", uzupełnienie wszelkich braków farby oraz wstępne przygotowanie karoserii do trudów zbliżającej się zimy. Mimo ekspresowego tempa prac wszystko zostało zrobione solidnie i ładnie.

Tracąc kilka stów zyskałem satysfakcję z posiadania pełnosprawnego samochodu oraz zadowolenie z nienagannej prezencji auta, bez jakichkolwiek uszczerbków lub odprysków.