Pobudka o 3:50 żeby zdarzyć na szynobus z Piły do Chojnic. Jak zwykle to na PKP nie mogło obejść się bez dziwnych sytuacji. W szynobusie zacięła się skrzynia biegów i "przestrzeliliśmy" dworzec. Ale dzięki wprawnej ręce maszynisty Stanisława do Chojnic dojechaliśmy na styk. 2 minuty i już siedzieliśmy w pociągu docelowym do Gdańska, który wiózł mnie po moją Lagunkę.

Na miejscu w firmie, która głównie zajmuje się sprzedażą ciężarówek i autobusów, były drobne problemy żeby w ogóle znaleźć Lagunę w tłumie. Ale w końcu jest i ona. Stoi w kącie taka sama i czeka :D

Szybka jazda próbna, serwis na warsztacie i decyzja o kupnie.

Cała procedura zajęła ponad 5 godzin.

Powrót do domu był dla mnie czymś w ogóle innym. Wspomaganie, wszechogarniająca cisza, tylko radia nie potrafiłem rozkodować i całe 3.5 godziny w kompletnej ciszy.

Mogę powiedzieć na razie tyle, że wyprzedzanie to jest czysta przyjemność tylko trzeba będzie się pilnować na ograniczeniach prędkości.

250 km już opękane jutro jadę dalej.

Pozdrawiam, zmęczony całym tym dniem.