Wczoraj oglądając pogodę widziałem że w moim regionie będzie ładnie, i tak też było , cały dzień śliczne słońce i żadnej chmurki na niebie, więc pora pobawić się autem.

Na początek wycieczka do magazynu po oponki letnie na felgach aluskach, i do wulkanizacji.

Sprawa została szybko załatwiona ponieważ nie było kolejki a że 2 oponki tato mi kupił i wyważył a 2 mam z tamtego sezonu to szybko znalazły się 2 odważniki na aluskach. Co mnie cieszy najbardziej; wszystkie 4 kółeczka mam proste jak nówki

Więc z powrotem do magazynu schować stalówki (ochy-dnę ) i bierzemy się za wiosenne pożarki.

Więc odkurzacz w rękę i jazda => za łatwo by było.

Jak na złość zepsuł się nie nie chciał się łączyć jak pochodził parę minut i naglę siadł ;/.

Patrzę na przedłużkę (kabel z jedną wtyczką i wyjściem ko 30 metrów) nie chodzi bo nie słyszę go, dobra idziemy dalej.

Wyciągam wtyczkę i wkładam do przedłużki nic.

Zaczynam naciskać guzik włącz wyłącz, coś się rusza ale dalej nic. Aż zacząłem robić jak rosyjski człowiek, czyli siłą a nie rozumem i zadziałał :D

Szybko poodkurzałem całe auto i zacząłem mycie auta, gdzie musiałem 2 razy myć taki był ubrudzony, ale jeszcze mi się nie podoba, a po myciu woskowanie.

Cała ta zabawa trwała od godz 8-16 i chole....ra jasna odkryłem że ktoś mnie lee ko zarysował ale na szczęście tylko próg, ale zawsze coś. Zaleta stawiania auta na ulicy gdzie dużo samochodów odjeżdża i przyjeżdża ;/.

Na koniec parę fotek na szybko zrobione i taki był efekt mojej pracy