Wpis w blogu użytkownika
krako
Dodano: 8 lat temu
Blog odwiedzono 1175 razy
Data wydarzenia: 03.11.2016
Wpis antysamochodowy ?!
Kategoria: obserwacja
Wiem, że to portal motoryzacyjny, powinno się tu chwalić jej rozwój, ale ja lubię przekorę i napiszę wam co myślę. No i wolę uczciwie napisać co myślę, a nie udawać mechanika-entuzjastę. W punktach:
1. Liczba samochodów w Polsce jest za duża.
2. Rozwiązaniem tego problemu NIE JEST budowa nowych dróg.
3. Liczba miejsc parkingowych w miastach jest ZA DUŻA.
4. Rozwiązaniem nie jest budowa nowych miejsc parkingowych.
5. Ceny płatnego parkowania w Polsce są ZA NISKIE.
Większość kierowców podejrzewam uważa wszystkie powyższe punkty za bzdury. Moje wielkomiejskie obserwacje i lektura opracowań urbanistycznych, mówią jednak co innego.
Doszliśmy niestety do przesytu. Widać to w miastach, na przykład przy skupiskach biurowców lub na rynkach w centrach miast, które służą jako parking.
Liczba samochodów w Polsce to dzisiaj ponad 20 milionów. Czyli co drugi Polak ma samochód. W miastach jest to nawet większy procent. 62% Polaków ma samochód. Czy to dobrze? Nie!
Oznacza to, że mąż i żona i często też dziecko mają samochód, który muszą parkować pod blokiem. Oznacza to, że plac zabaw i trawnik trzeba stopniowo przekształcać w parking. Oznacza to, że samochody te zajmują też przestrzeń gdzie mąż i żona i dziecko pracują. Można powiedzieć że jedna rodzina z 3 samochodami zajmuje w mieście dzień w dzień 30 metrów kwadratowych.
Jeśli porównamy się z krajami zachodniej Europy to okaże się, że mamy więcej aut niż Niemcy, Francuzi, Belgowie i Holendrzy. U nas 62% rodaków ma auta. Tam są to wskaźniki 59%, 58%, 56% i 55%. Wynik tego to zanik przestrzeni publicznych w miastach, bo są one zajmowane by powstawały nowe parkingi.
Wkurza mnie gdy jadę do małego miasteczka ze średniowiecznym rynkiem na środku i co tam widzę? Samochody w liczbie kilkudziesięciu. Serce miasta zamieniono na parking... .
To wszystko to efekt zachłyśnięcia się rozwojem motoryzacji. Miasta budowaliśmy nie dla ludzi, ale dla samochodów. Zobaczcie, że zaprojektowano je tak by ładnie wyglądały z perspektywy przedniej szyby samochodu a nie spaceru. To dramat. Tak myślę.
Większość myśli, że rozwiązaniem jest poszerzanie dróg i budowa nowych parkingów. Niestety, ale już dowiedziono tego, że to nie jest rozwiązanie. wydaje się logiczne, ale niestety nie działa. To już przerabiano w latach 60. na zachodzie. Zasypywano rzeki by poprowadzić trasę szybkiego ruchu (Aarhus w Danii) i co? Zapełniła się ona samochodami aż do granic tolerancji. Efekt? Po kilku latach korki. Przy polskich biurowcach (tzw. mordorach) stworzono wielkie pola parkingów i co? Zapełniły się one całkowicie a na dojazdach do nich stworzyły się korki.
Chcemy parkingu na 3 tysiące aut przy wysokościowcach, a wiecie ile miejsc parkingowych ma najwyższy budynek zachodniej Europy? Londyński kolos (The Shard) ma ok. 50 miejsc do parkowania! Zerwijmy z polską gigantomanią. Rozwijajmy komunikację miejską, ona nie gryzie, a jej usprawnienie jest tańsze niż budowa wielopoziomowej hali i drogi ekspresowej.
Prosta sprawa. Jeśli projektujesz miasto dla samochodów to nowo zbudowaną przestrzeń zajmą samochody. Banał, ale niestety wykształceni w latach 60. i 70. inżynierowie nadal tak projektują miasta.
Rozwiązaniem problemów komunikacyjnych miast nie jest budowa parkingów i bezkolizyjnych węzłów. Budowa takiego wielopiętrowego, parkingowego kolosa nie rozwiązuje problemu, ale zwiększa patologię w mieście. Ci którzy korzystają z komunikacji miejskiej przesiadają się do aut, przez to stopniowo zamyka się linie tramwajowe i autobusowe a tym czasem miejsc parkingowych zaczyna brakować bo do pracy prawie wszyscy chcą dojechać SAMI.
Rozwiązaniem korków jest uspokojenie ruchu i rozłożenie go na kilka ulic. Wymaga to przeorientowania myślenia o mieście na takie, które opiera się przede wszystkim na komunikacji miejskiej. Lepszy kierowca, który jedzie 30 km/h uważnie niż pędzący przez miasto 70 km/h kierowca, który zwraca uwagę tylko na to jak wyminąć zawalidrogi.
Kolejna sprawa:
Płatne parkowanie to nie jest zamach na naszą wolność, ale próba zaleczenia tej patologii jaką jest zajmowanie każdej możliwej przestrzeni miejskiej przez samochody. Bezpłatne miejsce do parkowania pod domem, koło pracy, przy sklepie, przy szpitalu i pod kościołem to nie jest coś co mamy zagwarantowane w konstytucji. To by przecież oznaczało, że każdy z nas domaga się za darmo od miasta 40 metrów kwadratowych na wyłączność.
Niestety, ale kwestię parkowania powinien regulować rynek. Obecne przepisy nie pozwalają na sprawiedliwe i zrównoważone przepisy. Na drodze publicznej w niedzielę opłat nie można pobierać, dlatego pod kościołami w centrach miast kompletnie nie ma gdzie stanąć. Przepisy nie pozwalają. Turystyczne miejscowości także duszą się od aut, bo nawet maksymalna cena 4 zł/godz. nie odstrasza kierujących i czasami po prostu nie ma możliwości by zaparkować gdzieś blisko atrakcji turystycznej. W wolne od opłat niedziele już zupełnie nie ma gdzie stanąć. Przykłady można by mnożyć.
Rozwiązaniem jest budowa i inwestycja w komunikację miejską. Krzyki i narzekania powinny iść w stronę:
-Chcemy nowych autobusów, które szybko jeżdżą!
- Chcemy buspasów i priorytetu komunikacji miejskiej!
- Chcemy wspólnych biletów!
- Chcemy wygody i czystości w autobusach!
A tym czasem my krzyczymy, że chcemy:
- Poszerzenia drogi!
- Parkingów na chodnikach wszędzie!
- Większej przepustowości!
- Likwidacji przejść dla pieszych!
- Bezwzględnego priorytetu aut!
Do czego to prowadzi niestety widzimy na około. Mieszkamy w rzeczywistości składającej się z klepiskowego parkingu i nieprzyjaznej dla spacerów drogi szybkiego ruchu w centrum miasta.
Nie tędy droga!
Widzę na szczęście przemiany w świadomości społeczeństwa. Widzę coraz większy opór pieszych, którzy walczą o chodniki bez aut. Chcą tez w końcu czuć się bezpieczni na... przejściach dla pieszych. A tym czasem najwięcej ich ginie właśnie tam.
Widzę naciski samorządów by to one decydowały o wysokości opłat za parkowanie. Widzę naciski by wywalić auta z trawników. Widzę rady dzielnic, które mają odwagę przeciwstawiać się budowie nowych parkingów i zachęcają do budowy buspasów i węzłów przesiadkowych.
Widzę też nowe technologie. Mobilne wypożyczalnie samochodów, tak by z jednego samochodu korzystało jak najwięcej osób. Widzę stacje rowerów miejskich, które są świetnym uzupełnieniem komunikacji miejskiej.
Chciałbym po prostu za parę lat nie musieć korzystać z samochodu. Dzisiaj wybór mam marny, ale za 5-10-20 lat może to się zmieni. Może wygodniej będzie po mieście jeździć komunikacją miejską z przesiadką na rower miejski. A gdy trzeba nam skorzystać z samochodu to wyjmujemy telefon, podchodzimy do specjalnego auta, otwieramy go aplikacją i wypożyczamy go.
Żyjemy w ciekawych czasach, wydaje mi się, że są to czasu przełomu motoryzacyjnego.
Szacunek, że doczytaliście. Będą z Was ludzie
--------------------------------
Polecam poczytać o:
Paradoksie Braessa,
Paradoksie Downsa-Thomsona - czyli o tym czy i kiedy budować nowe drogi.
Polecam przede wszystkim wyszukać w googlu wywiady z Janem Gehlem, który na całym świecie naprawia miasta. Dobrze się to czyta i to na prawdę ciekawa lektura. Naprawił Kopenhagę i m.in. Manhattan. Wszyscy pukali się w głowę, że to szaleniec, a okazało się, że miał rację.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,15333998,_Urbanisci_kompletnie_zapomnieli_o_ludziach__Od_lat.html
http://fakty.interia.pl/raporty/raport-sercemiasta/informacje/news-cudotworca-z-kopenhagi-daje-wytyczne-dla-polskich-miast,nId,2232607
http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35636,19614285,jan-gehl-nie-musicie-popelniac-bledow-zachodnich-miast-wy.html
Ostatnia aktualizacja: 03.11.2016 17:34:01
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 15 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Co do "dania" nam świetnie zorganizowanej komunikacji to niestety, ale ona nie spadnie nam z nieba. Trzeba działać dwutorowo, a nie czekać na zbawienie. Polepszać ofertę komunikacji i jednocześnie stopniowo ograniczać możliwości parkowania w centrach miast itp. Jak ktoś się przyzwyczai do własnego auta to bardzo trudno go odzwyczaić od niego. Choćby tramwaj był czysty, szybki i z WIFI to i tak taki człowiek będzie marudził że komuś w tłumie śmierdzi spod pachy, że musi w deszczu iść, że chodniki krzywe...
Sytuacja zafascynowania samochodami to wg mnie już niemal epidemia. Wystarczy popatrzeć na to co się dzieje przy szkołach podstawowych. Wrocławskie badania podają, że tylko 7 % dzieci nigdy nie jest podwożona samochodami, a z uczniów którzy do szkoły mają mniej niż 2 km na piechotę chodzi tylko 30%. I proszę mi tu nie wyjeżdżać, że przecież rodzice i tak jadą do pracy, że zakupy po drodze itp. Wychowujemy pokolenie przyspawane do samochodów, które bardzo trudno będzie przekonać do komunikacji miejskiej. Bo tatuś zawsze podwoził pod same drzwi...
Do brzozzhems: W wielu sprawach masz rację, w wielu jednak też się mylisz.
1. W Polsce jest ponad 20 milionów aut. Nawet ponad 30 milionów, tyle że oczywiście te 10 milionów nie ma już OC. Zgadza się, że są to stare rzęchy (średnia wieku 15/19 lat!). Ale liczba to liczba i to widać na ulicach. Te samochody stoją na naszych ulicach i podwórkach. Zajmują przestrzeń publiczną i czynią ją bezużyteczną.
2. Fajnie, że znasz Manhattan i potwierdzasz, że liczba aut spadła tam z tysięcy do kilkuset. Marki jak dla mnie nie mają znaczenia. Podstawą jest to o czym nie napisałeś. W ich miejsce pojawili się tam ludzie. Zamknięto całe pasy ruchu i to nie spotęgowało korków, ale w te miejsca wpuściło pieszych. A to jest wielki sukces w budowie przestrzeni publicznej, która służy ludziom a nie parkującym i przejeżdżającym samochodom. Zwłaszcza, że to samo centrum miasta.
3. Zgoda, że kierowcy. Nie lubię jednak stawiania sprawy w ten sposób. Przecież każdy z nas jest pieszym i co? Trzeba pieszym wprowadzić opłatę, żeby było na budowę chodników? Absurd.
4. Wg mnie bzdura powielana przez obrażonych na rowerzystów kierowców. Zgadzam się (!) , że większość z nich lekceważy przepisy. Przez lata na to pracowaliśmy jako społeczeństwo. Rozwiązaniem jest tu oczywiście edukacja. Problemem jest jednak jej ciągłość. Karty rowerowe przecież są, ale potem jest niemal 10 lat smuty i zapominania przepisów. A rozwiązaniem na pewno nie jest OC dla rowerzystów o którym pewnie marzą "wszyscy" kierowcy. Zrozumcie, że więcej rowerów na drodze oznacza, mniej samochodów w tym samym miejscu. A rowery przecież zajmują znacznie mniej miejsca. Duża liczba rowerzystów, oznacza też pewną masę krytyczną, która w pewnym momencie po prostu musi zacząć stosować przepisy. Tak jest np w najbardziej w Polsce rowerowym (wg rowertour) Gdańsku. Tam ludzie na ścieżkach nawet sygnalizują, że się wyprzedzają. Jeszcze 10 lat temu to się nie zdarzało. Wolałbym żeby w moim mieście przybyło 20 tysięcy rowerzystów niż nowych kierowców. Rowerzyści nie niszczą przestrzeni publicznej, jeżdżą wolniej i w razie wypadku szkodzą przede wszystkim sobie. W zderzeniu rower-samochód kto najczęściej ginie? Porównajcie masy pojazdów.
Co do populistycznych pomysłów władz by każdy miał kartę rowerową to jest to zagrywka pod publiczkę (jak widać działa). Dodatkowa papierologia spowodowałaby przede wszystkim porzucenie rowerów przez tych, którzy jeżdżą nimi blisko, codziennie, na przykład mieszkańców wsi. Oni po prostu zainwestowali by w samochód i prawo jazdy.
Ten pomysł to cofanie się w rozwoju. Przecież wystarczy zrobić nagonkę na to by rowerzyści przestrzegali przepisów. Mandaty, mandaty i jeszcze raz mandaty. I to tyle.
Pozdrawiam Wszystkich
Mogę dale zbijać wasze argumenty?
Idea, jak każda inna mająca na celu coś poprawić - godna pochwały.
W ścisłym centrum miasta pomysł zdaje się być trafiony, ale...
No właśnie "ale".
Wspominasz Manhattan i Kopenhagę. Tej drugiej specjalnie nie znam, Manhattan zaś znany mi jest od podszewki i jest on obecnie odkorkowany - niestety nie dzięki cudownej ideologii. Zamiast tysięcy Fordów, Toyot i innych Chryslerów jest tam teraz tylko kilkaset Bentleyów, Royce'ów i Astonów.
Tylko bogaci mają tam wstęp - a to już namiastka getta. Takiego luksusowego.
Mało w tym ekologii czy nowoczesnej urbanistyki.
Co do polskich realiów, to odpuśćmy sobie.
Dlaczego?
Dla zachowania porządku, wypunktuję.
1.Nie ma u nas 20 milionów aut. Szacunkowo 8 milionów aut już dawno jest na złomowisku, po prostu nikt ich nigdy nie wyrejestrował.
2. Transport publiczny leży. Nawet już nie dyszy. Jestem ze wsi. Jestem ratownikiem medycznym. Do miasta w którym pracowałem nie ma połączenia. Jeśli zmieniłbym miejsce pracy na np. Opole w weekend mam dwa autobusy o 8:51 i 18:23. Pracuje się 07:00/19:00/07:00
3.Pieniądze. Kto za to zapłaci? Obecnie kierowcy płacą podatek drogowy ujęty w cenie paliwa.
4.Prawo jazdy na rower. Docelowo, nowe rozwiązanie zwiększy liczbę rowerzystów na drodze. Poszerzenie przywilejów danych rowerzystom sprzed paru lat spowodowała jedynie wzrost liczby wypadków z rowerzystami. Należy wprowadzić system szkoleń i weryfikacji czy dany rowerzysta nadaje się do jazdy rowerem. Wydaje się to może śmieszne, niestety jest konieczne.
Jak już wspomniałem, ciekawa idea. Niestety nie dla nas.
Z jednym, milionowym miastem i połową społeczeństwa żyjącego na wsi niech "zieloni" zostawią nas w spokoju.
Zamknięcie miast dla ruchu zwykłych ludzi w ich Golfach, Corsach i Megankach, tylko po to by wpuścić kilku rowerzystów, hybrydowy autobus i setki "ekologicznych" SUVów z pseudo hybrydami pod maską nie jest rozwiązaniem.
Czekam na coś lepszego.
Może rządzący postarają się o poprawę zarobków, a wtedy Polacy przesiądą się na Tesle czy inne Leafy. Pojadą rowerem do pracy, bo będą na to mieli czas, bo nie będą już tyrali w nadgodzinach by jakoś dożyć do pierwszego.
Praca u podstaw. Oto jest rozwiązanie.
Pozdrawiam
Za to w samochodzie ustawiasz sobie komfortowe 20 stopni i niezależnie od pogody za oknem jedziesz.
Nie mam nic przeciwko rowerom bo ja też jeżdżę. Siadam na treningowy rowerek mając pod ręką schłodzone piwo i pilota od TV oraz w perspektywie bezpośrednio po zejściu z rowerka prysznic.
Najpierw trzeba dać wygodną, tańsza, mniej czasochłonną alternatywę w postaci komunikacji miejskiej a potem wymyślać jakieś ograniczenia dla samochodów to po pierwsze.
Po drugie to musimy my jako Polacy przeżyć ten okres fascynacji własnym samochodem, który przez kilkadziesiąt lat nie był wszystkim dany i tutaj zawsze przytaczam takie smutne dla nas porównanie czyli rok 1863 - u nas powstanie styczniowe, a w Londynie otwarcie pierwszej linii metra. I może obecnie nie jesteśmy zacofani aż o tyle lat ale musimy te starcone lata nadrobić i w infrastrukturze i mentalności myślenia.
I nie odbierajcie mieszkańcom miast prawa do rozwoju miasta w takim kierunku w jakim chcą tego ich mieszkańcy. To oni powinni decydować o kierunku tego rozwoju a nie mieszkańcy okolicznych wsi i miasteczek, którzy chcieli by miasta "nawet g* obrzucać". Wy byście chcieli, żeby miasta były tylko drogą dojazdową i parkingiem przy pracy. A miastowi coraz bardziej będą chcieli ograniczeń ruchu samochodowego w mieście na rzecz komunikacji miejskiej.
Takie zmiany nie oznaczają, że chcę by z miasta zrobić wieś bez samochodów. Zauważcie, że najatrakcyjniejsze części miast to te w których nie ma ruchu samochodowego (rynki, deptaki) albo jest on mocno ograniczony (podwórce, strefy uspokojone, woonerfy). Po wprowadzeniu takich stref od razu pojawiają się tam kawiarnie, restauracje i inne usługi. Nie musi być tam wcale wielkiego parkingu. Przede wszystkim takie miejsca sprawiają, że lepiej nam się żyje i o to chodzi.
W mieście najważniejszy jest absolutnie pieszy. To pod niego powinno się projektować ulice, domy i place. Potem komunikacja miejska i dopiero na końcu auta. To wszystko da się pogodzić. Poczytajcie, zainteresujcie się tematem, to zobaczycie. Podałem literaturę. Wy opieracie się na "logice", ja na faktach, literaturze i badaniach naukowych. Ta "logika" doprowadziła właśnie do tego, że miasta przypominają dzisiaj trasę szybkiego ruchu z bilbordami zamiast domów. Natomiast korki na obwodnicy rozładowuje się budową kolejnych pasów ruchu, które po 3 latach i tak się zapełniają. To droga do nikąd.
Denerwują mnie takie wpisy, lekarstwem na liczbę samochodów nie jest zmuszanie nikogo do podróżowania komunikacją publiczną/rowerem, trzaskanie dróg rowerowych i buspasów zamiast dróg. Lekarstwem na korki są szerokie drogi, obwodnice, parkingi w centrum i na obrzeżach plus sprawne metro bądź kolej miejska. Ludzie sami wybiorą rower/autobus widząc tego zalety... Ale...
Polska nie jest na tyle rozwinięta. Nie jesteśmy na taki krok gotowi i tyle. Potrzebujemy ludzi dojeżdżających do pracy do miasta, żeby się rozwijało - to naturalne że miasta się rozrastają na obrzeżach. Prezydent Poznania już próbował wymóc na mieszkańcach przesiadkę - zobaczcie co dzieje się w godzinach szczytu :D
Wszystko trzeba robić z rozsądkiem i się nad tym wielokrotnie zastanowić...
A to co proponujesz, czyli parkingo-mieszkania to architektoniczna porażka na całego. Może i brzmi logicznie, ale parter to najważniejsza część domu. Z nią ludzie mają jakąś styczność, tu patrzą, wyżej jest już po prostu bezdusznie. Zamienianie tej najcenniejszej tkanki miasta na parking to byłby kolejny krok w celu zohydzenia miasta.