Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog kierowcy Soldo » Wróg numer jeden koncernu Shell







Prześlij sugestię
Wpis w blogu użytkownika Soldo
DW
Jeździ: Fiat Punto
Dodano: 12 lat temu
Blog odwiedzono 1695 razy
Data wydarzenia: 05.04.2012
Wróg numer jeden koncernu Shell
Kategoria: inne
Ciekawostka:

John Donovan z Colchester we wschodniej Anglii prowadzi stronę internetową, na której ujawnia ciemne sprawki koncernu Shell. Pasja demaskatorska emeryta kosztowała światowy koncern paliwowy kilka miliardów dolarów.

Wróg czyha tuż za progiem. Wstał skoro świt i przyjechał samochodem do Londynu. Wcześniej wpadł do punktu ksero i powielił kilka ulotek. Po dotarciu do Londynu, zaparkował samochód w garażu podziemnym tuż za rogiem. Teraz stoi przed wejściem do gmachu Shell Centre przy York Road, centrali najbardziej wpływowego koncernu paliwowego na świecie. Kwatera główna grupy mieści się w ogromnym, szarym, betonowym klocu, wybudowanym w latach sześćdziesiątych tuż nad Tamizą. Menedżerowie widzą z okien budynek Izby Gmin na drugim brzegu rzeki, London Eye - największy diabelski młyn w Europie, a przed wejściem do biurowca Johna Donovana, emeryta z Colchester we wschodniej Anglii. Oto człowiek, przez którego Shell stracił miliardy dolarów zysków.

64-letni John Donovan stoi przed centralą Shella pod krawatem, w luźnym płaszczu tuszującym pokaźny brzuszek. Wiatr wiejący znad Tamizy burzy długie, siwe włosy starannie zaczesane na łysinę, ale John Donovan nie zwraca uwagi na takie drobiazgi. - Proszę, tu można przeczytać całą prawdę o koncernie Shell - mówi do zdumionej kobiety w garsonce i próbuje wcisnąć jej do ręki zieloną ulotkę. Pracownica koncernu bez słowa mija Donovana.

Dawniej emeryt był bardziej efektywny, bo do rozdawania ulotek zatrudniał grupę bezdomnych. Dzień w dzień wystawali w jego imieniu pod centralą koncernu przy York Road. Dzisiaj nie potrzebuje rozdawać ulotek, aby postawić Shell pod pręgierzem opinii publicznej. John Donovan odkrył inną, znacznie skuteczniejszą metodę agitacji. Otóż od ponad dziesięciu lat prowadzi stronę internetową www.royaldutchshellplc.com, na której ujawnia różne nadużycia i nieprawidłowości w brytyjsko-holenderskiej spółce. Spod ręki emeryta wyszło co najmniej 25 tys. artykułów. Ponad 20 osób z wyższego szczebla kierowniczego Shella regularnie dostarcza mu informacji z pierwszej ręki.

Chyba działalność żadnego koncernu na świecie nie została tak starannie udokumentowana, jak w przypadku grupy Shell.

Wiele spółek boryka się z akcjonariuszami-pieniaczami. Amerykański rekin giełdowy Guy Wyser-Pratte słynie z tego, że kupuje tanio akcje firm, które wpadły w tarapaty finansowe, wymusza na zarządzie drakońską sanację, a następnie z zyskiem odsprzedaje akcje spółki. W Japonii niektóre firmy posuwają się nawet do tego, że zatrudniają ”zawodowych wichrzycieli” tylko po to, aby podczas walnego zgromadzenia akcjonariuszy zadawali szefostwu koncernu niewygodne pytania. John Donovan jest niezrównanym mistrzem w swoim fachu. Miesięcznie protest kosztuje go zaledwie 147 dolarów. - Z tych pieniędzy opłacam dostawcę usługi internetowej w Dallas, bo moja strona znajduje się na jego serwerze - wyjaśnia emeryt. - Poza tym nie mam żadnych innych kosztów.

Jednym słowem z pomocą niecałych dwóch tysięcy dolarów rocznie John Donovan wywiera ogromną presję na koncern, osiągający rokrocznie obroty w wysokości 380 miliardów dolarów, czyli więcej niż wynosi PKB Danii albo Tajlandii. Prawdopodobnie koncern mógłby się chełpić znacznie wyższymi przychodami, gdyby nie krecia robota Johna Donovana. - Myślę, że uszczupliłem budżet koncernu o kilka miliardów dolarów - mówi Donovan, wskazując na centralę grupy Shell.

Po półgodzinnym staniu na wietrze emeryt przerywa akcję. Z pobieżnych obliczeń wynika, że ulotki wzięło 20 osób. - To niewiele, ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Ważne, że od czasu do czasu ważniaki z Shella widzą moją twarz - wyjaśnia. Potem idzie do wysłużonego kombi francuskiej marki. Na siedzeniach leży mnóstwo psiej sierści. - To od Maxa, mojego labradora - przeprasza Donovan. Potem uruchamia silnik i wraca z powrotem do Colchester, gdzie znajduje się jego kwatera dowodzenia, z której koordynuje walkę z międzynarodowym gigantem.

Pracownicy koncernu, odpowiedzialni za kontakty z mediami słysząc pytanie o Donovana i jego stronę internetową natychmiast nabierają wody w usta: – Nie udzielamy na ten temat żadnych wywiadów ani komentarzy! Po lekturze wewnętrznej poczty elektronicznej widać wyraźnie, jak bardzo dyrekcja koncernu boi się dociekliwego emeryta. ”Firma straciła wiele miliardów przez jego stronę“ - napisał jeden z menedżerów Shella w dniu 15 lipca 2009 roku o godz. 17.16 czasu londyńskiego. A inny pyta z nadzieją: ”Ma ktoś może jakiś pomysł, jak wyłączyć tę stronę?”. Prywatna wojna Johna Donovana spędza sen z powiek menedżerom, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i komunikację koncernu. ”Musimy być bardzo ostrożni, aby opinia publiczna nie nabrała przekonania, że podchodzimy do sprawy ze śmiertelną powagą. W ten sposób nadamy całej historii niepotrzebnego rozgłosu” - napisał pracownik Shella z centrali w Hadze do kwatery głównej w Londynie w sobotni wieczór 11 marca 2007 roku.

Jak niebezpiecznym przeciwnikiem jest emeryt Donovan, przekonał się Shell na własnej skórze w dniu 25 listopada 2005 roku. Wieczorem w radiu rozbrzmiewały podniosłe dźwięki muzyki poważnej, bo w południe w jednym z londyńskich szpitali zmarł genialny piłkarz George Best, gdy John Donovan zasiadł do komputera i wystukał treść historycznego e-maila. O godzinie 19.17 wysłał wiadomość do adresata. - Napisałem do ówczesnego rosyjskiego prezydenta Władimira Putina - zagaja po dłuższej chwili milczenia, koncentrując się na wyjeździe z ruchliwego centrum Londynu.

- List do Putina pokrzyżował szyki koncernowi Shell - przyznaje Donovan. W mailu emeryt bardzo dokładnie poinformował rząd rosyjski o karygodnych zaniedbaniach w zakresie standardów bezpieczeństwa przy realizacji projektu Sachalin-2, realizowanego przez międzynarodowe konsorcjum. Shell był udziałowcem większościowym, zaś stronę rosyjską reprezentował monopolista Gazprom. Wydobycie ropy z pola naftowego we wschodniej Syberii było jednym ze strategicznych przedsięwzięć grupy Shell - wstępne szacunki zakładały dzienne wydobycie ropy na poziomie 180 tys. baryłek i 9,6 mln ton gazu rocznie. W mailu John Donovan powołał się na treść wewnętrznej korespondencji między pracownikami koncernu, udostępnionej mu przez zaufanego informatora. Otóż jeden z pracowników, odpowiedzialny za bezpieczeństwo projektu, ostrzegał swych kolegów w Londynie, że ewentualna katastrofa na jednej z platform wydobywczych mogłaby mieć katastrofalne skutki ekologiczne. - Autor maila napisał, że wyciek ropy u wybrzeży Alaski po kolizji tankowca Exxon Valdez z rafą w 1989 roku byłby drobnostką w porównaniu z katastrofą u brzegów wyspy Sachalin - relacjonuje Donovan. Wypadek na platformie wiertniczej mógłby mieć skutki porównywalne z katastrofą w Zatoce Meksykańskiej. - Trzeba tylko uwzględnić jeszcze jedną, istotną różnicę - wyjaśnia Donovan. - Na Syberii morze zamarza przez większą część roku, co praktycznie uniemożliwia zatamowanie wycieku.

Niecałe dwa lata po wysłaniu maila do Władimira Putina sąd rosyjski odebrał brytyjsko-holenderskiemu wspólnikowi udziały większościowe i zdegradował koncern do roli partnera mniejszościowego, dysponującego 27-procentowymi udziałami. Shell podejrzewał knowania konkurencji, tymczasem ówczesny zastępca ministra ochrony środowiska Oleg Mitwol wyjawił w wywiadzie główne źródło informacji: – Na trop zaniedbań naprowadził nas John Donovan z Colchester w Wielkiej Brytanii.

Co kilka miesięcy Donovan ujawnia kolejny skandal z udziałem Shella. Przykładowo twierdzi, że na podstawie posiadanych dokumentów jest w stanie udowodnić, że dyrekcja koncernu współpracowała z rebeliantami Ruchu na Rzecz Wyzwolenia Delty Nigru, a wycieki ropy zanieczyściły rejon rzeki na wiele dziesiątków lat. Ponadto Donavan ma w swoim komputerze książkę adresową całego kierownictwa koncernu Shell - numery komórek kolejnych przewodniczących zarządu, adresy domowe członków rad nadzorczych i wiele, wiele innych danych. - Nie umieszczam tych informacji na stronie w celu ochrony moich informatorów - wyjaśnia.

Co skłoniło Donovana do wypowiedzenia wojny potężnemu koncernowi i dlaczego jego wybór padł właśnie na grupę Shell? Do 1992 roku John Donovan i Shell byli partnerami i robili wspólnie interesy. John razem z ojcem Alfredem prowadził dwuosobową agencję reklamową Don Marketing. Opracowali zasady gry w zdrapki i organizowali konkursy adresowane do klientów Shella, którzy zatankowali powyżej 50 litrów paliwa.

Relacje biznesowe uległy pogorszeniu, gdy koncern zatrudnił nowego pracownika w dziale marketingu. Ten wprawdzie przejął wiele pomysłów Donovanów, ale odmawiał wypłacenia stosownego honorarium. - Musieliśmy się bronić, bo połowa naszych obrotów pochodziła od zleceń Shella - wspomina John Donovan. Koniec końców dawni partnerzy spotkali się w sądzie. Po czterech, wlokących się w nieskończoność procesach rodzinna firma reklamowa zbankrutowała. Ojciec Donovana musiał sprzedać działkę i zaciągnąć ogromną pożyczkę pod hipotekę domu w celu pokrycia kosztów procesowych. Wreszcie w 1999 roku Donovan zgodził się na ugodę z koncernem. Shell obiecał pokryć wszystkie koszty sądowe na sumę kilkuset tysięcy funtów, a w zamian obydwie strony zobowiązały się do milczenia. – Na szczęście Shell nie dotrzymał umowy i udzielił wypowiedzi dla mediów na temat procesu.

Kilka kilometrów przed Colchester emeryt zerka na wskaźnik poziomu paliwa. Czas najwyższy zatankować. – Byle nie na stacji Shella - stwierdza. - O tam, po drugiej stronie także sprzedają benzynę. Emeryt kieruje samochód na parking ogromnego podmiejskiego centrum handlowego. Pod zadaszeniem stoją cztery dystrybutory paliwa. John Donovan wysiada z samochodu, wysupłuje z kieszeni dziesięć funtów i wsuwa banknot w szczelinę automatu. - Wystarczy na dojechanie do domu - oblicza i tankuje osiem litrów do zbiornika.

Nieco później John Donovan parkuje samochód na podjeździe małego domku szeregowego. Otwiera boczne drzwi i wchodzi prosto do kuchni. - Cóż, o gotowaniu raczej nie ma co marzyć - przyznaje z sarkastycznym uśmiechem i otwiera lodówkę. Z szuflady na warzywa wyjmuję stos dokumentów. - Każda szafa w domu jest zapchana dokumentami na temat Shella. Nawet w garażu i w sypialni piętrzą się góry akt, ale jakoś udaje mi się zachować rozeznanie w tej masie papierów - mówi. Potem bierze dokumenty pod pachę, nogą ostrożnie zamyka drzwi od lodówki i zaprasza do sąsiedniego pokoju.

Pomieszczenie jest zawalone różnymi przedmiotami. Czołowe miejsce zajmuje stary telewizor lampowy, obok stoi popsuty wentylator, a na biurku piętrzy się góra pustych opakowań po płytach DVD. Energooszczędne żarówki w żyrandolu spowijają pokój w niebieskiej poświacie. Z rogu dobiega szum dwóch monitorów - pokój przypomina skrzyżowanie biura z rupieciarnią. Donovan kładzie dokumenty na biurku i siada na wytartym fotelu. Niepozorne pomieszczenie jest centrum logistyczno-dowodzeniowym w konflikcie o zasięgu globalnym, gdzie stawką w grze są miliardy dolarów. Emeryt John Donovan jest jedną z bardzo wpływowych strony w toczącej się wojnie. To stąd koordynuje kampanię przeciwko Shellowi.

Na marginesie trzeba dodać, że walczy uczciwie.

Zanim John Donovan wstawi do internetu nowy tekst, wysyła go do wglądu Richardowi Wisemanowi, dyrektorowi Biura Prawnego w Shellu. ”Szanowny panie Wiseman, jak zwykle ma pan 24 godziny czasu na zareagowanie” - brzmi najczęściej pierwsze zdanie maila. Przeważnie Wiseman odpisuje: ”Szanowny panie Donovan, jak zwykle pozostawiam treść artykułu bez komentarza, co rzecz jasna nie oznacza, że pańskie informacje odpowiadają prawdzie“. Obydwaj panowie korespondują ze sobą niemalże codziennie. Naturalnie Richard Wiseman nie chce rozmawiać z prasą o krucjacie Johna Donovana i jego stronie internetowej: – Bardzo dziękuje za propozycję przeprowadzenia ze mną wywiadu, ale nie sądzę, abym przystał na pańską propozycję.

Właściwie wielka szkoda, gdyż Richard Wiseman podchodzi do codziennej walki z Johnem Donovanem z iście brytyjskim poczuciem humoru, na co wskazuje treść jego maili. - Mam tutaj prawdziwy rarytas - mówi Donovan i wyciąga kartkę z góry papieru. To mail od Wisemana z 9 listopada 2006 roku. Dyrektor Biura prawnego w Shellu pisze co następuje: ”Szanowny panie Donovan, zauważyłem, że posiada pan w swoich zbiorach mocno zdezaktualizowane zdjęcie mojej osoby. Jeżeli już koniecznie musi pan publikować moją podobiznę, przysyłam panu nowszą i tym samym bardziej aktualną fotografię. PS: Naturalnie, czuję się zaszczycony, że dotychczas wykorzystywał pan zdjęcie, na którym jestem o kilka lat młodszy”.

Pod tekstem widnieje podobizna starszego mężczyzny, nieśmiało zerkającego w obiektyw aparatu. Okulary bezramkowe, pokaźna łysina na czole, garnitur w prążki. John Donovan patrzy na zdjęcie swego adwersarza i śmieje się: – Właściwie lubię go, a nawet czasami mu współczuję. Ostatecznie Wiseman nie ponosi żadnej winy za to, że emeryt wypowiedział wojnę Shellowi. - Pozostałe koncerny naftowe nie są o wiele lepsze, ale moim przeciwnikiem pozostanie Shell - stwierdza. - Mój ojciec przekroczył dziewięćdziesiątkę. Jeżeli będzie mi dane dożyć tak sędziwego wieku, mam dużo czasu na oddawanie się mojemu hobby - przyznaje Brytyjczyk. Potem odwraca się do monitora i sprawdza zawartość poczty elektronicznej. Shell już czeka na kolejny ruch Donovana.

Źródło: Süddeutsche Zeitung i onet
Ostatnia aktualizacja: 06.04.2012 15:52:04
Dodano: 12 lat temu
Do debrek3: Dodałem "końcówkę". ;)
Dodano: 12 lat temu
Do Soldo: Czego nie zrozumiałeś w moim pytaniu?
Dodano: 12 lat temu
Typowy artykuł z Onetu, ktoś coś robi ale nie wiadomo dokładnie co.
Dodano: 12 lat temu
niesamowite[totalszok]
Dodano: 12 lat temu
jakiś taki urwany ten artykuł, tak dziwnie się kończy... aż nasuwa się pytanie: a co było dalej, albo jak to się skończyło?
Dodano: 12 lat temu
Do Soldo: Uff... Bo już przez chwilę myślałem, że to dla mnie...
Dodano: 12 lat temu
Do Resident: A po co piszesz ten komentarz?
Dodano: 12 lat temu
Do lysy1233: To nie było specjalnie dla Ciebie! ;)
Dodano: 12 lat temu
Wrócę później i przeczytam ;)
Dodano: 12 lat temu
nie chce mi się czytać...
Dodano: 12 lat temu
Ale co z tego? Każdy gigant koncern czy nawet mała firemka produkująca w zasadzie cokolwiek ma swoje za uszami. Produkcja kabli - ścieki z tablicą Mendelejewa w rzekę lub dół za halą, drukarnia - cały syf w kanalizację, firemka regenerująca tonery do drukarek sruu wszystko w kosz i na wysypisko. Inna sprawa, że shell ON nie miał prawa zamarznąć do 5stC niżej niż w ostatnią zimę było w Krakowie, a jakoś wytrąciło się mleczko setkom aut.
Dodano: 12 lat temu
Ale po co cytować artykuł dostępny na Onecie bez słowa komentarza od siebie?
Najnowsze blogi
Dodano: 9 dni temu, przez
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie. https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8 komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5 komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl