Gdy przesiadłem się do Citroena,jego poprzedni właściciel na samym początku zakomunikował mi że -"tłumik będzie pan sam musiał sobie wymienić".Zgoda odpowiedziałem,pod warunkiem że pan spuści z ceny.Tak też się stało.Przy pierwszej okazji wszedłem pod auto i stwiedziłem że natychmiast należy wymienić dwa tłumiki.Środkowy i końcowy.Zamówiłem cały komplet wraz z obejmami i nowymi gumami i jak to mam w zwyczaju bez udziału mechaników samodzielnie to wymieniłem.Pierwszy element wraz z katalizatorem wyglądał bardzo dobrze.Pamiętam że widząc po raz pierwszy wydech w Xantii ze zdziwieniem stwierdziłem że zawieszenie go jest jakieś dziwne.Otóż o ile ostatni tłumik wisi na dwóch wieszakach to środkowy łącząc się z katalizatorem,całkowicie wisi w powietrzu.Ani jednego wieszaka.Jeździłem autem ponad rok czasu i w końcu w najmniej odpowiednim czasie auto zmieniło tonację jakby z formuły 1.Patrząc pod samochód stwierdziłem że właśnie w miejscu połączenia z katalizatorem a więc tam gdzie wszystko wisi na jednym połączeniu doszło do całkowitego rozszczelnienia.Połączenie dosłownie się rozpadło.Po zjechaniu do garażu okazało się że nie ma już czego łączyć bo wystający z katalizatora kawałek rury przestał istnieć.Zgnił,zardzewiał.Załamka.Rozpocząłem poszukiwania.Mimo że auto bardzi leciwe nie ma problemu.Wszystko można kupić ale ....w komplecie z katalizatorem co jak wiadomo strasznie podraża wszystko.Rozesłałem zapytania i wszystkie które wróciły oferowały komplet.Ceny to prawia 1/4 lub 1/3 wartości auta.Kosmos pomyślałem i nie odpuściłem.Moje poszukiwania przyniosły efekt i w jednej z prywatnych firm w Piasecznie zaoferowano mi właśnie to co potrzebowałem!!!Cena 10 złotych.Poprosiłem o wysyłkę kurierem aby przyspieszyć wszystko i na drugi dzień wszystko miałem w domu.Zapomniałem jednak czym jeżdżę i o fakcie że wiele rzeczy w aucie tak było robionych aby z byle czym jechać do serwisu.Nie twierdzę że w garażu jest wszystko.Ale zważywszy że ani ja ani brat nie jesteśmy mechanikami i nie zarabiamy na tym,w garażu mamy prawie wszystko.Po wstępnym przygotowaniu miejsca spawania należało odkręcić wszystko od kolektora aby mieć miejsce na przyspawanie rurki.Przyznam że z wieloma rzeczami do czynienia już miałem ale z tak bezmyślnym zastosowaniem śrub do połączenia rury z kolektorem chyba jeszcze nigdy.Iluż to w końcu z posiadaczy aut raz na jakiś czas zagląda na to złącze i dba aby śruby nie zardzewiały?Są tacy?Śruby nie dość że skorodowane to przepalone.Ktoś by pomyślał że lekko młotkiem i same odpadną.O nie.Miejsca zero aby swobodnie dojść do nich i użyć czegoś co je unicestwi do końca.Używając kluczy to o ile z dołu szło założyć i kręcić to już z góry można zapomnieć.Łeb śruby zaczął się kręcić i niczym go przytrzymać.Ręce dosłownie mdlały,bo w użyciu był zawykły brzeszczot aby to rozciąć w diabły.I tak krótkimi ruchami przez ponad dwia godziny męczyliśmy się okrutnie.Upór przyniósł efekty.Dodam że w trakcie cięcia zastanawiałem się czy nie jest to kara za to że nie kupiłem całości jak wielu proponowało z katalizatorem.Logika jednak zaprzeczała bo bez względu na to co kupiłem,cholerne śruby należało "odkręcić".Reszta to bajka.Po przyspawaniu nowego odcinka rury i ponownym skręceniu wszystkiego jak należy,moja Księżna znowu po uruchomieniu silnika cichutko sobie mruczy.Cieszy to tymbardziej że w najbliższym czasie muszę dokonać corocznego przeglądu technicznego a ponadto uratowałem katalizator,oszczędziłem dużo pieniędzy.Pieniędzy których nie mam zbyt wiele a widząc tych wszystkich,chcących na mnie zarobić oraz kłopot z wycięciem śrub to oddając auto do jakiegokolwiek warsztatu rachunek by bolał.Nikt nie mówił że będzie łatwo a w moim przypadku pozostaje satysfakcja.W myśl starego przysłowia-"pańskie oko konia tuczy".
Gratuluje też wytrwałości i tego, że nie dałeś się oskubać kupując niepotrzebny komplet z katalizatorem.