Wraz z rodziną wybraliśmy się na nieco ponad tydzień na wakacje do Giżycka. Pogoda do , ale Was zapewne bardziej interesuje auto. A z nim było parę przygód. Trasę rozpoczęliśmy wcześnie z rana i nie wiem, czy to nie było przyczyną pierwszego problemu. Masakrycznie zaczęła parować przednia szyba. Nie mam pojęcia, co mogło być tego przyczyną, ale po wczesnych przygodach ze światłami bylem zaniepokojony. Na szczęście, po paru godzinach (!) problem minął.
Drugim "problemem" było dwóch cymbałów z Łodzi. Sytuacja wyglądała następująco: wyjazd z centrum łodzi, trzy pasy w jedną stronę i... nagle jeden! Jako, że byłem pierwszy raz w Łodzi, nie mogłem tego przewidzieć. Aby uniknąć "czołówki" musiałem się "wcisnąć" w sznur aut. No i tak niezamierzenie zajechałem drogę niebieskiemu Transitowi, którego kierowca oznajmił mi swoje niezadowolenie trąbiąc bitą minutę. A ja głupi chciałem jeszcze przeprosić "awaryjnymi". I tak sobie jechaliśmy w ogromnym sznurze aut przez parę kilometrów. Gdy zrobiło się luźniej, Transiciarz nie omieszkał mnie wyprzedzić. Nic by mnie to nie obchodziło, gdyby nie to, że pasażer chyba stwierdził, że ich auto jest za ciężkie i rzucił butelką (na jego szczęście pustą) w Murzynka i pokazał swoją głupotę wymachując ręką różne znaki, zapewne świadczące o jego nienawiści do mnie. Trudno, nie będę się przecież wadzić w połowie drogi na urlop, szczególnie że nic nie uszkodził.
I jeszcze jedna sprawa: 85 KM NIE NADAJE SIĘ W TRASĘ, auto przy 90km/h nie przyspiesza, oczywiście jeśli chodzi o wyprzedzanie.