Korzystając z dnia wolnego wziołem się za wymianę końcówek drążka kierowniczego. Od jakiegoś czasu dochodziły mnie stuki z zawieszenia i po sprawdzeniu okazało się że winowajcą jest prawa gałka. Wymiany dokonałem u kuzyna w garażu z niewielką jego pomocą. Długo się bawiłem z tą prawą stroną bo mimo tego że sworzeń się odkręcił i wybił dość łatwo to już odkręcenie nakrętki kontrującej nie. Była tak zapieczona że poszło na nią morze odrdzewiacza. Jednak najgorsze miało jeszcze nadejść bo gałki nie szło za Chiny odkręcić. Tym razem poszedł ocean odrdzewiacza. Kuzyn kontrował mi drążek żabą, a ja wyposażony w rurkę założoną na trzpieniu sworznia odkręcałem. W końcu poszło i po odkręceniu można było wkręcić nową i wszystko poskładać (czas operacyjny-godzina masakry). Stara końcówka drążka okazała się oryginalna-ciekawe ile miała lat? Drugą stronę też wymieniłem-tak profilaktycznie. O dziwo zajeło mi to 10 minut i stara gałka okazała się zamiennikiem jeszcze w przyzwoitym stanie. Jestem zadowolony bo po przejeździe brukiem słychać było tylko dudnienie opon. Jeszcze tylko w poniedziałek umówiony jestem na zbierzność i wymianę opon na letnie