Jedno łożysko w przednim kole wymaga już wymiany. Byłem na nią przygotowany bo już jakieś pół roku temu kupiłem łożyska (przy okazji innych zakupów).

Rozebrałem z bratem wszystko co się dało, począwszy od kół po tarcze hamulcowe. Wszystkie śróby udało się odkręcić, nawet te najbardziej zapieczone. Ale mimo odkręcenia śrób nie udało się wyciągnać całej kolumny z amortyzatorem, żeby pojechać z tym na warsztat na prasę...

Śruba wahacza (chyba?) tak dobrze się trzymała, że żaden młotek i ściągacz do śrub nam nie pomogły. Skręciłem wszystko do kupy.

Przy okazji wiem że koła mam fabrycznie na dystansach ;p
Na prawym kole mam luz (widocznie to jest to łożysko, które powinienem jak najszybciej wymienić).



Dalej mam gdzieś wyciek oleju. Wygląda jakby ciekło gdzieś pomiędzy skrzynią biegów a silnikiem i prawdopodobnie troche oleju dostaje sie do sprzęgła, które ślizga się trochę na 3 i 4 biegu...

Śilnik był brudny od wcześniejszych wycieków (wymiana korka wlewu oleju) i przez nieszczelny bagnet oleju też cały czas leci. Dlatego silnik trochę umyłem (płyn to mycia plandek i pędzelek), szczególnie od dołu żeby obserwować gdzie pojawia się nieszczelność.

Po mysiu odpaliłem, wyjechałem z garażu i auto zdechło
Zostawiłem na noc w garażu, żeby sobie wyschło. Na drugi dzień dalej nie odpala, więc zacząłem czyścić szmatką okolice świec i kabli WN. Okazało się że odpiął się jakiś czujnik z silnika i wystarczyło go podpiąć Wyjazd z garażu mam pod górkę, cofając auto się przechyliło i wtyczka wypadła.

W końcu co by tu mogło się zepsuć :D