Korzystając z odrobiny wolnego wziąłem się za wymianę oleju.
Olej kupiony już wcześniej (trochę się powoził w bagażniku) Lotos 10W40. 4 litry +0,6 gratis za 56zł, więc chyba się opłacało.
Ostatnia wymiana była przy 87k.

Auto trochę rozgrzałem, tak że przełączyło się na gaz a następnie spuszczanie oleju. W tym czasie wziąłem stary filtr oleju z zamiarem kupna nowego (ostatnio go nie wymieniałem bo nie chciało mi się lecieć do sklepu).

Mam stary filtr, podaję w sklepie po kolei wszystkie jego oznaczenia i... nie ma takiego w komputerze Pani wyciągnęła z zza lady gruby papierowy katalog i szuka. I nic.

Pyta się mnie do jakiego auta to ma być. O dziwo chyba nawet jakieś Yugo się znalazło w komputerze (chociaż do rzadkość).
Po trwających dobrych kilka minut poszukiwaniach w końcu udało się znaleźć odpowiedniego Filtrona.

Filtr wymieniony, olej nowy, można dalej śmigać.

Na koniec jeszcze podjechałem zatankować i na Kärchera, żeby opłukać trochę autko. Nienawidzę takiej chlapy, bo mam wrażenie że płynu do spryskiwaczy zużyję więcej niż paliwa, a auta i tak się nie da z tego domyć porządnie.

Jeszcze wrzucę zdjęcia starego i nowego filtra.