Wpis w blogu auta
Yugo Koral
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 823 razy
Data wydarzenia: 25.07.2011
Yugotrip (3100 km po Europie)
Kategoria: podróż
5 dni urlpu plus dwa weekendy, ponad 3000 km, przejazd przez 9 państw, słowem aktywny wypoczynek.
I Niemcy
Wyjazd z Wrocławia w piątek o północy do Monachium, a następnie z Monachium do Mittenwaldu u podnóża Alp Bawarskich, by jeden dzień wyjść pochodzić po prawdziwych górach.
Wybraliśmy się w 3 osoby, bagaż zapakowaliśmy głównie do bagażnika (żeby więcej i łatwiej wszystko ustawić wyjąłem półkę). Plan obejmował przejazd jak najniższym kosztem, dlatego bacznie się pilnowałem by jechać oszczędnie i tylko na gazie. W sumie z tankowaniem LPG nie było problemów. Z tym że przed samą granicą niemiecką na Orlenie gaz jest dużo droższy niż na BP kilometr wcześniej.
Do Monachium prowadziła mnie nawigacja, na którą specjalnie wcześniej wgrałem punkty ze stacjami LPG. Jak tylko zapaliła się rezerwa znalazłem stację LPG niedaleko autostrady, dzięki czemu udało się taniej zatankować. Przy samej autostradzie gaz kosztował nawet 0,8 euro, ja pierwsze tankowanie miałem za 0,739. Z reduktorem do wlewy gazy również nie było problemu, w niemczech jest on dostępny na każdej stacji. Można więc jechać w ciemno.
Przed samym Monachium przywitał nas na autostradzie poranno-sobotni zator drogowy i z prędkością 40 km/h jechało się kilka kilometrów. Pozwiedzaliśmy Monachium, wjechaliśmy na wieże widokową (ponad 200 m) i pokręciliśmy się po centrum. Następnie wyjazd do Mittenwaldu i podnóży Alp Bawarskich i następnego dnia wyjście w góry. Pogoda była w sam raz na chodzeniu po górach, tak więc wjechaliśmy na górę kolejką linową (13 euro w jedną stronę), a zejść postanowiliśmy o własnych siłach. Popołudniu zaczęło padać i nas trochę zmyło przy końcówce zejścia, ale dystans do pokonania był niemały (ok 1500 metrów przewyższenia!).
Następnie wyjazd do Innsbrucka w Austrii. Jeden bardzo ostry zjazd z gór o pochyleniu 16 stopni. Silnik o mało nie wyskoczył przy hamowaniu, a hamulce śmierdziały. Jednak dociążone auto ciężko wyhamować na długim i przede wszystkim stromym zjeździe.
Innsbruck nas nie zachwycił, strasznie szare miasto. W sumie to troche szkoda czasu by tam podjeżdżać.
II Szwajcaria
Dalej kierowaliśmy się na Szwajcarię, oczywiście omijając drogi płatne (polecam!). W Austrii mają najlepsze drogi, w terenie niezabudowanym można jechać 100 km/h, a czasami tylko było ograniczenie do 70 przy przejeździe przez miasteczko (a 50 to prawie nigdzie).
Przy czym przy przejeździ przez góry 100 km/h to chyba tylko dla bardzo sportowych aut, bo ja już przy 70 miałem spocone ręce i sucho w gardle mając z jednej strony ścianę, a z drugiej przepaść
Mimo że to były Alpy, nie było ciężkich podjazdów, wręcz mógłbym powiedzieć że nie było ich wcale. Toż to prawie autostrada leci przez te góry.
W Szwajcarii drogi równie nienaganne. Dojechaliśmy do St. Moritz, gdzie zrobiliśmy krótką przerwę na podziwianie przepięknych scenerii - jeziora pośrodku gór, ładnego miasta. Miejsce które koniecznie trzeba odwiedzić.
III Włochy
Następnie wyjazd do Włoch, kierunek Mediolan. Wydawało się że St. Moritz było w dolinie i nie była to jakaś specjalna wysokość, jednak serpentyny były bardzo długie i kręte (i ogromne przewyższenie). W dodatku lało jak z cebra a w oddali się błyskało. Wrażenia niesamowite.
Przy wjeździe do Włoch nawigacja się zgubiła. Nie wiem czy to przez wysokie góry dookoła, czy przez grube chmury, ale dopiero restart w lepszym otoczeniu pomógł.
Po drodze minęliśmy koleje przepiękne miasteczko. Na południu jezioro Como (chyba to była miejscowość Lecco, ale nie jestem pewien). Krajobraz świetny - jezioro (a na nim mnóstwo kitesurferów!), góry, miasteczko. Wszystko zadbane! Kolejne miejsce z cyklu koniecznie odwiedzić w przyszłości.
IV Mediolan
Nocleg w hostelu (15 euro os/noc). Parkowanie za darmo. Są tabliczki że parking jest płatny od 8 do 19, ale jak się dowiedzieliśmy w hostelu jest to 'bullshit', można parkować za darmo, tylko w centrum trzeba płacić. W sumie żadnych parkomatów nie było, więc samochód stał dwa dni i nie było problemów.
Jazda po Mediolanie jest specyficzna. Na drogach nie ma namalowanych linii, z wyjątkiem bus-pasów. Prawie wolna amerykanka, ale wbrew pozorom to się sprawdza. Żadnej stłuczki nie widziałem, chociaż włosi uwielbiają trąbić. Poza tym mnóstwo skuterków i rowerzystów.
Wyjazd o 8 rano przebiegł płynnie, o dziwo nie utknąłem w żadnym korku!
V Miasteczka włoskie
Z Mediolanu przejechaliśmy przez Bergamo, Brescię, Sirmione nad Lago di Garda (przepiękne miejsce nad jeszcze ładniejszym jeziorem, kolejne z cyklu zobacz koniecznie), Veronę z celem w Jesolo na kempingu.
W Jesolo jeden dzień odpoczynku w formie leżenia na plaży i pływaniu w morzu. W kolejny dzień wybraliśmy się autobusem do Wenecji (6,9 euro w dwie strony). Wenecja rozczarowała, wszystko się sypie, śmierdzi, śmieci. Tylko kilka reprezentatywnych miejsc.
VI Słowenia
Kolejnym cyklem podróży była stolica Słowenii - Ljubljana. Małe miasto (ok. 250 tys mieszkańców), ale warto odwiedzić. Zdecydowania bardziej słowiańska kultura, budownictwo i kobiety
Przejazd do Słowenii wiązał się z kontrolą policyjną (albo żandarmerii, z wrażenia nie zwróciłem uwagi). Zostaliśmy zatrzymani we włoszech. Zatrzymywali wszystkich na obcych blachach. No i pan policjant z bardzo nikła znajomością angielskiego chciał się dowiedzieć gdzie jedziemy, po co, na jak długo, gdzie byliśmy, co wieziemy, itp. Wszystko było w porządku i puścili nas dalej.
Po wjeździe do Słowenii czekała nas przeprawa przez kolejne góry. Tu to było ciekawie, mnóstwo serpentyn, podjazdy, zjazdy, redukcje, hamowanie, brakowało tylko strzelania z rury wydechowej, bo czułem się jak na jakimś rajdzie :D Auto dociążone więc można było szaleć, choć miejsca trzeba było bardzo uważać bo zdarzały się przepaście bez barierek ochronnych, a drogi nie takie szerokie jak w Austrii.
Z Ljubljany pokierowaliśmy się na austriackie Graz. Oczywiście lokalnymi drogami, czyli tam gdzie najciekawiej Gdyby nie to, że w połowie Słowenii złapała nas straszna ulewa (w ciągu minuty drogą płynęła rzeka i ciężko było przejechać), to w dodatku GPS stracił kontakt z satelitami. Trochę pobłądziliśmy, bo jak się nie zna nazw lokalnych miejscowości to nie wiadomo w którą stronę jechać, a przy drogach nie ma numerów dróg krajowych.
VII
Po mniejszych lub większych bojach dotarliśmy do Grazu. Piękne miasto, mógłbym się odważyć powiedzieć, że nawet ładniejsze niż Wrocław (chociaż z wielkim bólem mi to przychodzi ).
Z Grazu powrót do Polski, z noclegiem w Jastrzębiu Zdroju, nawigacja pokierowała mnie przez Węgry i Słowacją, a nie przez Czechy jak się spodziewałem, ale o dziwo przez Węgry mieliśmy świetną drogę (duży odcinek nowej ekspresówki), z przejazdem przez Gyor.
Jak wjechaliśmy do Słowacji już nie było tak radośnie. Droga węższa, same małe miejscowości, jazda przez pola kukurydzy (jak w horrorze), a do tego gazu coraz mniej i trzeba szukać stacji LPG. Tylko problem był z tym, że w środku nocy większość stacji pozamykane. W końcu udało zatankować się w miejscowości Nitra. Zanim tam dojechałem zmuszony byłem przejechać 50 km na benzynie (więc nie było tak strasznie).
VII Podsumowanie
Przejechane nieco ponad 3100 km. Średnie spalanie 7,3 litra LPG. Najwięcej na niemieckiej autostradzie (8,5 l).
Niestety autostrada do Monachium leci jakimiś pagórkami, przez co ekonomicznie nie dało się jechać, bo przy podjazdach musiałbym redukować biegi. Tak więc rozpędzałem się z górki i lekko wjeżdżałem pod górkę. Chociaż te z górki to było czasem tak, że prędkościomierza zaczynało brakować
Do tego dwie żarówki się przepaliły (stopu i mijania z tyłu z prawej strony). Wymieniłem w Słowenii, gdzie nie było problemów z ich zakupem na stacji benzynowej).
W sumie całkowity koszt paliwa i parkowania wyszedł ok 700 zł, więc chyba dobrze
Ostatnia aktualizacja: 25.07.2011 20:47:52
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Mega szacun. Pozdrawiam
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Właśnie takich wpisów powinno być więcej
Świetnie opisana wyprawa i fajne fotki z trasy
Następnych takich Yugotrip-ów
Pozdr
Zdjęcia fajne.