Tutaj jesteś:
Społeczność
»
Blogi
»
Blog auta Yugo Koral 60 EFI
»
Yugotrip V: Paryż, Niderlandy, Kopenhaga (4,2 tys. km)
Wpis w blogu auta
Yugo Koral
Dodano: 10 lat temu
Blog odwiedzono 1202 razy
Data wydarzenia: 21.08.2014
Yugotrip V: Paryż, Niderlandy, Kopenhaga (4,2 tys. km)
Kategoria: podróż
Wyjazd standardowo w piątek wieczorem, 4 dni urlopu, długi weekend i powrót w następną niedzielę. W sumie 9 dni.
Jako że wyjazd planowany na ostatnią chwilę pojechałem tylko z bratem. Wyruszyliśmy o 23 z Wrocławia, po drodze zabraliśmy dwie osoby z blablacaru by trochę obniżyć koszty przelotu przez Niemcy
O godzinie 10 rano byliśmy w mieście Luksemburg, gdzie wysadziliśmy naszych dodatkowych pasażerów i udaliśmy się na zwiedzanie miasta. Miasto ładne, czyste, poukładane. Zaparkowaliśmy poza płatną strefą, co i tak nie było bardzo daleko od centrum.
Po zwiedzeniu miasta zaczęliśmy zastanawiać się nad noclegiem. W samej stolicy hostel to ponad 20 euro, może by do Francji już jechać i gdzieś na dziko? A może pojechać na peryferia Luksemburgu i coś jeszcze zobaczyć? Wybraliśmy drugą opcję, pojechaliśmy na północ. Cel - najwyższy punkt Luksemburgu zaliczany do Korony Europy. Po "zdobyciu" szczytu na który można wjechać autem pojechaliśmy w dorzecze chyba największej rzeki przepływającej przez to państwo, gdzie w miejscowości Esch-Sur-Sure rozbiliśmy się na kempingu.
W niedzielny poranek obraliśmy kurs na Belgię, do miejscowości Bostogne (amerykański czołg), a następnie na południe do Chin
Z Chin udaliśmy się do Francji, najpierw miejscowość Sedan i tankowanie LPG, a następnie Reims i zwiedzanie tamtejszej katedry Notre Dame. Niedziela owocowała darmowym parkingiem, chociaż z miejscami nie było super.
Kolejny punkt wyjazdu to Paryż. Korzystając z portalu Airbnb zabookowaliśmy sobie dwie noce w miejscowości Thorigny-sur-Marne. Miejscowość leży w piątej strefie Paryża i pociągiem do samego centrum można się dostać w 25 minut :O Blisko Disneylandu, ale nie mieliśmy go w planach.
Cały poniedziałek spędziliśmy w Paryżu: Luwr, Wieża Eiffla, Łuk Triumfalny, sratatata...
We wtorek wyruszyliśmy dalej, w północne rejony Belgii: Ieper z zabytkowym pałacem i cudownie wyglądającym miastem, a następnie do Bruggi, gdzie zwiedziliśmy stare miasto poprzeplatane kanałami. Kolejny punkt to Bruksela. Tutaj mieliśmy większą zagwozdkę co zrobić z noclegiem. Mogliśmy wybrać kemping pod miastem, ale wtedy trzeba by kupić bilet na autobus i dotrzeć do miasta, później wrócić i pewnie zostać na drugą noc. Plan na dwie noce pod Brukselą oznaczałby konieczność gonienia później.
Zdecydowaliśmy się wiec na Hotel w centrum miasta, 3 gwiazdki, TV i łazienka w pokoju za 48 euro za dwie osoby. Haczyk był jeden, dzielnica arabska, największa przestępczość, omijać z daleka Przyjechaliśmy o 18, dzięki czemu nie musieliśmy płacić za parking w strefie. Następnie popołudniowo-wieczorne zwiedzanie miasta. Tam naprawdę istnieje życie towarzyskie, nie to co w Luksemburgu czy w Paryżu zadeptywanym przez skośnookich.
Na drugi dzień przeparkowaliśmy auto do dzielnicy europejskiej (znaleźliśmy kawałek darmowego miejsca) i poszliśmy zwiedzać Parlament Europejski (w sumie mało ciekawe) i Parlamentarium (zdecydowany faworyt całego wyjazdu, można spędzić tam kilka godzin i się nie nudzić).
Koło południa wyjechaliśmy dalej, tym razem zdobyć najwyższy punkt Belgii. Droga przechodzi po samym "szczycie". Jest punkt widokowy z którego prawie nic nie widać poza lekko pofałdowanym terenem
Jak już nam tak dobrze szło zdobywanie szczytów, to kolejny punkt najwyższy szczyt Holandii. Leży na trójstyku 3 państw: Belgii, Holandii i Niemiec. Przez sam trójstyk prowadzi wąska droga publiczna, więc Yugo zameldowało się na samiusieńkim szczycie. Nie ma to jak zdobywanie wierzchołków samochodem
Mnóstwo turystów, głównie z Holandii, dlatego długo nie pobalowaliśmy i obraliśmy kierunek na Amsterdam.
W środę wieczorem szukaliśmy kempingu, bo w centrum autem za darmo nie zaparkujemy, a parkingi P+R i hostel wyjdą drożej niż kemping na obrzeżach i bilet do centrum. O tyle dobrze trafiliśmy, że kemping mieliśmy przy ostatniej stacji metra.
Czwartek poświeciliśmy na zwiedzanie miasta.
Po przejściu paroma alejkami z coffee shopami musieliśmy uciekać przed smokami :d
Przy wyjeździe z miasta zabraliśmy dwóch biednych autostopowiczów, którzy 6 godzin już łapali stopa, a wysadziliśmy ich kilkaset kilometrów później - na obrzeżach Hamburga.
Jako że saldo na koncie szybko zbliżało się do zera, kolejny nocleg bł na dziko. W miejscowości Klei Wittensee przy mały jeziorku z plażą znaleźliśmy bardzo przyjemne miejsce. Obok stał już kamper, więc namiot rozbiliśmy obok. Miejsce rewelacyjne; trawka, toaleta z bieżącą wodą, piaszczysta plaża w pobliżu, jeziorko do pływania i surfowania!
Po tym przyjemnym noclegu, w piątkowy poranek pojechaliśmy na północ - w stronę Danii. Ostatnie tankowanie LPG przed granicą i jedziemy w stronę Kopenhagi. Po drodze jeden płatny most - płaci się po jego przejechaniu, wyszło ok 137 zł.
Zatrzymaliśmy się pod stolicą, w miejscowości Ishoj. Temperatura powietrza w ciągu dnia: 20 stopni, temperatura wody: 19 stopni
Znaleźliśmy kemping, ale ceny nas odstraszyły więc namiot rozbiliśmy niedaleko plaży jak tylko słońce zaczęło znikać na horyzoncie. Rano szybko się zwinęliśmy, zostawiliśmy auto na darmowym parkingu i pociągiem pojechaliśmy do Kopenhagi. Na wieczór wróciliśmy po auto i skierowaliśmy się do Szwecji, gdzie w Ystad miał czekać na nas prom do Świnoujścia.
Bilety na prom kupiliśmy wcześniej przez promy.pl, wraz z opłatą za most pomiędzy Danią i Szwecją i dwa miejsca w kajucie zapłaciliśmy nieco ponad 600 zł. Prom wypływał o 22:30, chwilę przed 7 rano byliśmy już w Świnoujściu. Jako że pogoda nie zachęcała do plażowania udaliśmy się prosto do Wrocławia, co zajęło nam 6 godzin z przerwą na śniadanie w Świebodzinie
Podsumowanie:
1. Zrobiliśmy 4200 km, z czego ok. 300 km na benzynie, reszta LPG.
2. W Niemczech nie ma problemu z LPG.
3. W Luksemburgu jest LPG, ale na niewielu stacjach (ale taniej niż w Niemczech). My nie tankowaliśmy bo mieliśmy wystarczająco niemieckiego gazu.
4. LPG we Francji jest łatwo dostępne i mają takie same końcówki jak u nas. Liczebność stacji porównałbym do Niemiec.
5. W Belgii są stacje LPG, ale mają inną końcówkę i odwiedziliśmy kilka stacji zanim znaleźliśmy odpowiednią przejściówkę. Zdecydowanie najtańszy gaz, chyba nawet taniej niż w Polsce!
6. W Holandii to już lecą po bandzie i mają jeszcze inny wlew gazu. Nie znaleźliśmy na żadnej stacji końcówki którą dałoby się zatankować, stąd 300 km zrobionych na benzynie, po czym tankowałem w okolicach Bremen w Niemczech.
7. W Danii nie spotkałem LPG, trafiła się jakaś stacja z CNG. Bardzo drogi kraj, wydatki ograniczaliśmy do minimum.
8. W Szwecji nie widziałem stacji z gazem.
9. Dostałem mandat za parkowanie w Danii. Kara w przeliczeniu ponad 300 zł, ale... na mandacie mam wpisany kraj: Liechtenstein. Chyba nie będę się przejmował
Okazuj się że trzeba tam mieć taki śmieszny zegarek przyklejony do przedniej szyby. Na parkingu pod Lidlem było że można parkować do godziny, ustawia się czas o której wychodzi się z auta i ktoś kontroluje to. Podobnie zaobserwowaliśmy to w centrum miasta. Tylko skąd ja miałem wziąć ten zegarek do przyklejenia?
10. Średnie spalanie 7,7 l/100 km. Na paliwo wydaliśmy ok. 1100 zł.
Ostatnia aktualizacja: 21.08.2014 23:57:06
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Super sprawa dla nieznającego miasta.
Auto sobie poradziło, bo jakże inaczej. Zastanawia mnie trochę, jak się w takim maluchu z bagażami i jeszcze z pasażerami pomieściliście się
PS. Co to za mini-autko, bądź zabudowany rower na fotce nr 11?
Podziwiam i czekam na książkę Yugotrip
Zegarki można często w sklepie dostać za darmo
Zainteresowanie wzbudza wszędzie gdzie pojedzie, nie tylko na zachodzie, ale na wschodzie i w Polsce też.
Pełen szacun dla kierowcy i auta