Wpis w blogu auta
Mazda 6
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 1783 razy
Data wydarzenia: 12.04.2011
Z wizytą w Polsce
Kategoria: podróż
Dystans - około 2200 km - 1 kierowca
East Kilbride - Harwich - Hoek van Holland - Kraków - Jarosław
Czas podroży - około 42 godziny w jedną stronę - wliczając liczne postoje i przeprawę promową (około 8 godzin)
Pierwsza taka dłuuga trasa. Było ciężko w drodze do Polski, gdyż wyruszyliśmy całą rodziną z 2 dzieci (10 i 3 lat), po powrocie z pracy. Byl czas na spakowanie auta (maksymalna pojemność), posiłek i obejrzenie meczu Manchester United w Champions League.
Anglia
12.04.2011 23.00 O spaniu przed podrożą nie było mowy i w nocy wyruszyliśmy aby przybyć na godzine 8 rano do Harwich skąd wyruszał prom. Ta noc za kierownicą była ciężka i próbowałem różnych metod aby nie zasnąć za kierownicą - duże ilości kawy, jedzenie żelków Haribo i innych słodyczy oraz Red Bull. Ale gdy nadszedł świt było naprawdę ciężko. Na szczęście bez przygód stawiłem się na odprawę promową o czasie. Przed wjazdem na prom zatankowałem jeszcze samochód gdyż paliwo w UK było tańsze niż w Holandii.
Na promie próbowałem odespać nocną jazdę ale nie było to łatwe. Ponieważ miałem wykupioną kabinę na promie planowałem spać i obudzić się w porze lunchu. Ale się nie wyspałem gdyż w kompletnych ciemnościach kabiny zmysł słuchy był za bardzo wyczulony, będac w stanie półsnu słyszałem monotonne stuki (coś jakby krzesło biurowe jeżdżące w pokoju powyżej oraz pasażerów na pokładzie). Po pysznym obiedzie szybko przyszedł czas na zejście do samochodu aby rozpocząc dalszy etap podróży.
Holandia
17.00 Zaczęło sie źle, gdyż Tom Tom (w telefonie HTC) pomimo posiadania map Europy i Polski odmówił współpracy. Oprócz zmagania sie z koniecznością przestawienia sie na jazdę po drugiej stronie drogi doszedł problem z nawigacją. Pozostała dobra stara mapa ale i z nią nie było łatwo. Najpierw były korki wokół Rotterdamu (godziny szczytu) a później nie mogłem rozszyfrować holenderskich oznaczeń (myślę żenie są to najlepiej oznaczone drogi). Na obwodnicy wokół Utrechtu stracilem w sumie parę godzin (korki) próbując wydostać się na E30, gdyż nie było dobrze oznaczonego zjazdu. Do granicy Niemieckiej dotarłem już w nocy.
Niemcy
22.00 Nocny przejazd poprzez Niemcy nie zrobił na mnie wrażenia. Kilka postojów, wizyta w McDonalds (bardzo przyjemna obsluga w okolicach Hanover) i tankowanie. W miarę zbliżanie się do Berlina napięcie rosło ale zmęczenie również. Znów świt okazał się być najtrudniejszym momentem dnia i to nie tylko dla mnie. Na jednym z postojów w okolicy Drezna na pustej drodze moją uwagę przykuła jadąca dość szybko biała furgonetka. Wkrótce wyruszyliśmy i po ujechaniu kilku kilometrów, policja zamykala jeden z pasów ruchu ze względu na wypadek. Gdy przejeżdzaliśmy obok dwóch wbitych w centralną barierkę samochodów, jednym z nich okazał się zapamiętany przeze mnie samochód.
Polska
08.00 Przejazd prez granicę zaskakujący w porównaniu do mojego wyjazdu z kraju 6 lat temu. Trzeba było tylko zwolnić i już byliśmy w Polsce. Nowa autostrada jest estetyczna i dzięki niej moża się latwiej poruszać niż kilka lat temu. Ale co mnie zdziwiło to brak pasa awaryjnego a jedynie zatoki co pewien czas. No i infrastruktura wokół niej wciaż w rozbudowie. Zaskakująca była np. 'wizyta' w McDonalds, który jeszcze nie został otwarty a następny był według reklamy dobre 90km. Nieciekawe rozwiązanie gdy się ma pełny samochód głodnych ludzi.
14.00 Kraków - wizyta u znajomych i okazja do odpoczynku. Widoczne są bardzo duże zmiany infrastruktury w miescie. Po 6 latach w kilku momentach straciłem orientację w terenie.
20.00 Ostatni etap podróży - krajową 4-ką do Jarosławia.
Droga powrotna:
Polska
30.04.2011 21.00 Wyjazd. Cel 20.00 dnia następnego - Hoek van Holland - prom.
Droga mijała szybko i bezproblemowo. Bardzo mały ruch pozwolił na szybkie pokonanie trasy do Krakowa a następnie autostradą w kierunku granicy. Po około dwóch postojach i tankowaniu zbliżaliśmy się o świcie do niej. Jakieś kilka kilometrów przed nią nastąpiło zdarzenie, które zadziwia mnie do dziś. Otóż na lewym pasie (!) stała furgonetka z włączonymi awaryjnymi i w naszym kierunku podążał człowiek chcąc nas zatrzymać. Na pasie awaryjnym stał drugi samochód, jak się okazało zatrzymany wcześniej. Zdecydowałem zatrzymać się jakieś 200 m za tym miejscem na pasie awaryjnym bo nie byłem pewien czy to nie wypadek. Do samochodu podszedł człowiek - jak mu się zdawało od strony kierowcy i troszkę się zdziwił jak zobaczył pasażera nie po tej stronie. W sumie to nie wiem jakim językiem mówil (na pewno nie polskim ani tez angielskim) ale jakoś się domyśliłem, że chodzi mu o pożyczenie podnośnika do samochodu (obok furgonu leżało koło zapasowe). Niestety mój był schowany głęboko pod podłogą obok koła dojazdowego i uznałem, żeperspektywa rozpakowania całego bagażnika by go wyjąć nie wchodzi w gręw tej sytuacji. Mam nadzieję, że ktoś im w końcu pomógł.
08.00 Niemcy
Zaczęło się nieprzyjemnie jakoś - na granicy kilka aut policji niemieckiej i ludzie wokół nich. Spośród jadących wolno aut wybierali oni samochody z Polską rejestracją do zatrzymania. Na nas tylko raz spojrzeli ale pomimo to mieliśmy złe odzczucie po tym zdarzeniu - że uratowała nas tylko angielska rejestracja.
Poźniejsza podróż przez Niemcy w kierunku Dortmundu przebiegała w lepszym nastroju. Pogoda dopisywała i widoki też (szczególnie piękne oklice Westfalii) były ciekawe. Niemiecka organizacja i infrastruktura pozostawiła przyjemne wrażenie. W miarę pokonywania kilometrów zniknęła jakakolwiek presja na osiągnięcie celu, gdyż mieliśmy ogromny zapas czasu. To pozwoliło na relaksowną podróż i postoje a także na rekordowo niskie spalanie obciążonego przecież samochodu (5.99l/100km).
16.00 Holandia
I tym razem oznaczenie dróg sprawiło psikusa. Po szybkim pokonaniu trasy i dojechaniu do docelowego miasteczka, spory kłopot sprawiło nam znalezienie przystani promowej. W pewnym momencie oznaczenia zniknęły i w związku z tym źle skręciłem. Po kilku rozmowach z tubylcami udało się w końcu odnaleźć dorgę. I tu niespodzianka. Zaplanowany na 21-ą załadunek na prom zaczął się znacznie wcześniej bo o 19-ej. Udało się nam nawet zjeść kolację zanim prom wypłyną z portu.
7.00 Anglia
Wypoczęty po nocnym rejsie w kabinie dla 4-ch osób, która zapewniła komfort dla wszystkich, rozpocząłem ostatni etap podróży do Szkocji.
16.00 Home Sweet Home
P.S. W koncu odnalazłem przycisk edycji
Ostatnia aktualizacja: 12.12.2011 16:07:02
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 17 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 25 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Z UK wyjeżdżam zawsze w godzinach wieczornych 18-22. Na promie krótka drzemka i dalej w drogę. Wielokrotnie udało mi się całą podróż pokonać tylko z drzemką w Dover. A niejednokrotnie jechałem kilka godzin po pracy lub po nieprzespanej nocy. Na mnie niestety kawa ani energy drinki nie działają. Najlepszym sposobem jest powolne jedzenie czegoś (głośna muzyka, otwieranie okien czy nawet rozmowa ze współpasażerami nie pomaga w krytycznych chwilach). W poprzednim roku uratowało mnie kilka marchewek od zaśnięcia. Dwa lata temu jadąc samemu (bez pasażerów) po dwóch nocach przespanych tylko po 3-4godziny wybawieniem było zjedzenie prawie całego bochenka chleba (mimo, że nie byłem głodny). Śmieszne, ale najważniejsze, że uchroniło przed zaśnięciem za kółkiem i bezpieczne dotarcie do celu. Od 3 lat chodzi mi po głowie napisanie podobnego wpisu, ale zawsze brakuje czasu lub motywacji. Pozdrawiam
Jak kolega ma czas to odpowiedz może być na priva
Dzieki z góry
Zaoszczędzisz drogi w UK, ale ceny promu kosmiczne (przeprawa 15godzin)
PS: Byłem we wrześniu znów w SCO , zrobiłem 3,5tyś po samej Szkocji, a zagnało mnie aż na Orkney Islands.
Było nat. superrrrr!!
pozdr.
Ciekawa fotorelacja, choć jak to zwykle bywa aWc sam je tak dziwnie porozrzucał, że są nie pokolei - jedna z wielu wad portalu. Po dodaniu wpisu zawsze sprawdzam i ustawiam zdjęcia w odpowiedzniej formie Pozdro
Pisze w pracy i nie mam polskich znakow, wiec z gory rowniez przepraszam.
Do Tomaski
Ja jestem chetny na ponowna wyprawe ale jeszcze nie wiem kiedy . Tylko wybiore teraz opcje na szybka przeprawe z Dover, bo juz wiem ze moglbym jechac jeszcze dalej.
Zaloga trudy wytrzymala choc mlodziez niecierpliwa byla i caly czas ja trzeba bylo czyms zajmowac i robic czeste postoje. Po podrozy moi pasazerowie jednoglosnie wybrali samolot jako nastepny srodek lokomocji gdyz jest znacznie szybciej. Ja tam wole jednak samochod bo daje on poczucie wolnosci i swobody :D. Mysle rowniez ze gdy moja nastepna trasa bedzie posiadala postoj w Disnylandie kolo Paryza to auto bedzie pelne pasazerow
Daleko Was wywiało z ojczyzny...
Zacna fotorelacja.