Ponieważ moment wskoczenia w letnie ogumienie zbliża się nieubłaganie i należałoby ostatecznie ocenić sprawowanie zimówek, warto więc pokusić się o wstępne. Sezon zimowy otwarliśmy na blogu kwestią do rozstrzygnięcia, czy węższy rozmiar opony zimowej pozwoli zminimalizować różnice wynikające z innej mieszanki. Co będzie: większe spalanie, opory toczenia czy hałas? Pewnie wszystko, ale w jakiej dawce wszystkie razem i każde z osobna? Czy poziom zadowolenia właściciela będzie dobry, do niczego czy taki sobie? Cały czas mówimy tu o marce opony, która w zakupie nie okazała się zbyt droga.

Z wynikami zużycia paliwa wyszło dokładnie tak, jak spodziewali się komentatorzy poprzedniego wpisu: nie obniżyło się. Oscylowało raczej cały czas w przedziale od 6.6 do 7.2 l/100 km., z czego większość przypadała na trasy i krótkie odcinki. Letnie opony potrafiły popisywać się lepszymi wynikami - od 5.5 do góra 6.6 litra.Odczuwalnie zmalał tak naprawdę zasięg auta, z bardzo poprawiających samopoczucie ok. 700 kilometrów do rezerwy, do takich sobie 560-600 kilometrów na jednym baku, co obrazowo można przedstawić jako "jedną trasę mniej z winy zimówek". W sumie uznaję ten mało istotny fakt jako niepodważalną zaletę prowadzenia dziennika kosztów na portalu. I mógłbym z tej racji wprowadzanie nowych wpisów dla potrzeb nauki którą po odwieszeniu zimówek na kołki zakończyć - to co trzeba wiedzieć o Daytonach, już wiadomo. I dopiero ewentualnie bardziej ostra lub śnieżna zima może nagiąć statystykę w inną stronę naświetlnej

Byłem też ciekaw wyników przyczepności - trochę węższe opony od fabrycznych i prowadzenie na suchym asfalcie mogło się pogorszyć. Ale osobiście trudno mi było zauważyć zwiększoną podatność Skody na gwałtowne zmiany obciążenia kół. A czy droga hamowania się wydłużyła? Nie wiem, nie próbowałem maksymalnie obciążać układu hamulcowego dla celów doświadczalnych...

No to jeszcze jednostka komfortu. Z reguły odgłosy toczenia zimówek są donośniejsze, zwłaszcza że w ostatnich dniach zrobiło się cieplej. Hałas jednak nie okazał się bardzo dokuczliwy, co w przypadku paru innych znanych mi marek opon - m. in. Dębic i Pirelli (!) - nie było oczywiste na plus. Naturalnie nie zachęcało mnie to do nadmiernej pewności siebie. Po prostu wsiadasz do auta i wiesz, że w tych warunkach atmosferycznych właściwe opony wciąż czekają w garażu. Niewłaściwe za chwilę zostaną zakute w zasłużone dyby.