Postawiłem auto pod blokiem o 14 i psozedłem do domu. Minęło może 5 min, a kolega którego minąłem na klatce dzwoni i każe zejść bo ktoś w mi auto wjechał. Okazało się, że pan w Renault nie zauważył mnie (zaparkowanego rownolegle) i boom. Cóż, sprawa nie wygląda źle, a facet w porządku - przeprosił, napisał oświadczenie. Dobrze, że nie była to akcja z serii - uderzam i uciekam. Troche się wkurzyłem ale co zrobić. W poniedziałek trzeba będzie zawitać u lakiernika :/