Wpis w blogu użytkownika
babciaela
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 1390 razy
Data wydarzenia: 07.07.2011
Żebranie przy drodze
Kategoria: inne
a)załatwia sprawę i faktycznie pomoże nieszczęśnikowi?
b)czy przypadkiem ofiarodawca nie staje się jeleniem i nie dofinansowuje np. drobnego pijaczka?
Ciekawa jestem Waszych opinii na temat tego (moim zdaniem) narastającego zjawiska.
PS.Zdjęcie zrobione z daleka (więc żebrak nieidentyfikowalny)
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Ale faktycznie - pieniądze rzadko, czasem papieros, częściej jakieś jedzenie.
dziękuję wszystkim za opinie - jak widać pełne emocji o rozmaitej barwie. Problem jest i chyba jeszcze długo nierozwiązywalny.
Ja czasem daję, ale tylko kobietom z dziećmi. Może to naiwne, ale taki już jestem na widok dziecka
1. Dziadek siedział na krześle na ul. Stawowej (jeden z głównych deptaków miasta) i żebrał, okazało się że gość ma wybudowaną chałupę, wysoką emeryturę a drugie tyle zarabiał na ulicy.
2. Na ul. Pułku Piechoty (tzw. 3 górki) w okolicach Giszowca stał chłopak o śniadej karnacji bardzo powykrzywiany tak jak gdyby rzeczywiście coś mu dolegało. Natomiast kuzyn który pracuje w pobliżu powiedział, że ten chłopak w autobusie zawsze jest wyprostowany i nie ma problemów z poruszaniem się.
Dlatego uliczni żebracy u mnie nie "zarobią", jeżeli ktoś chodzi od domu do domu i mówi że nie ma na jedzenie, to zawsze dostanie coś co mam w lodówce, niestety czasami widzę że moje dary leżą na ziemi
Ogólnie bardzo fajna akcja, ale taki tryb pracy wybrano po wielu sygnałach - z jednej strony to jest wygodne dla darczyńców (niektózy np. nie chcieli się ujawniać iż to od nich pomoc) z drugiej strony mniej krępujące dla beneficjentów (ludzie którzy naprawdę potrzebują pomocy bardzo często o nią nie proszą ze wstydu, łątwiej sprawę załatwić przeszkolonemu wolontariuszowi. No i sprawa bezpieczeństwa - wolontariusz ma legitymację, a jego tożsamość można potwierdzić telefonicznie że to an pewno człowiek ze Szlachetnej Paczki a nie podszywający się złodziej - niestety takie przypadki też były)
Nie zawsze tak robiłem, ale dojrzałem i wiem, że jakim by ten cwaniak nie był naciągaczem i tak jest z nim kiepsko, jeśli musi to robić.
Jednocześnie nie wspomagam przez firmę ludzi piszących emaile lub przysyłających zwykłe listy opisując swoją sytuację. Zniesmaczają mnie moi znajomi egzaltujący się nieszczęściem i przysyłający mi taki spam (o czym im zresztą piszę). Od tego są fundacje.
Kiedy tacy proszący przychodzili do biura, pytałem czemu zamiast prosić o wsparcie nie proszą o jakąś prostą pracę - wystarczało.