Od zakupu auta w połowie stycznia minęło niewiele czasu, ale już zdążyłem włożyć w Opla trochę pieniędzy związanych w dużej mierze z delikatną zmianą wyglądu. Nawet moja narzeczona zarzuciła mi, że bardziej rozpieszczam nową "zabawkę" niż ją, bo cały czas inwestuję w nowe auto. Po sprowadzeniu Opla z Oleśnicy do Kalisza niemal natychmiast kupiłem płyn czyszczący alufelgi, mimo że nie będę teraz na nich jeździł, dopóki pogoda w Polsce się nie ustabilizuje. Na razie Astra stoi na zimowych oponach, w dodatku na felgach stalowych, co nie prezentuje się zbytnio ładnie. Ale jakoś do tej wiosny przeboleje. Może nawet już niedługo odważę się zmienić opony na letnie, skoro temperatura w Kaliszu od kilku dni oscyluje w granicach 10 stopni na plusie i zza chmur wygląda nieśmiało słońce. Wczoraj nawet wpadliśmy z narzeczoną na trochę chory pomysł, żeby przejechać się nad pobliskie jezioro (2 km od mojego domu, drogą asfaltową przez las) z otwartym dachem. Wrażenia bardzo fajne, w końcu mogłem zaliczyć pierwszy przejazd kabrioletem ze złożonym dachem. Ludzie oczywiście patrzyli się na nas jak na idiotów, ale na chwilę mogliśmy sobie na to pozwolić. Od razu oboje zatęskniliśmy za ciepłymi dniami, które, miejmy nadzieję, już niedługo do nas przyjdą. Wracając do zmian wprowadzanych bezpośrednio w aucie. Zakupiłem nową gałkę zmiany biegów, mieszek na hamulec ręczny, nowe obicie kierownicy, skromne naklejki na oba boki auta, dwie lampy ledowe podświetlające wnętrze na niebiesko od strony nóg kierowcy i pasażera. Wszystko zostało udokumentowane zdjęciami, co możecie oglądać na profilu Astry. To na pewno nie koniec zmian, bo chciałbym zakupić nowy mieszek na gałkę zmiany biegów, na pewno wymienić z tyłu lampy, tylko teraz nie wiem czy na popularne w tuningu "lexusy", czy może ciemne, przypalane. Na przód z pewnością zakupię ringi "angel eyes", tylko aktualna cena za komplet lamp trochę mnie przestraszył (750 zł). Używane zaczynają się od 150 zł za komplet i są jedynie do spolerowania rysy na kloszach. Kusi mnie, żeby zmienić wydech na bardziej rasowy, ponieważ silnik chodzi bardzo cicho i praktycznie go nie słychać, a do takiego auta przydałby się lekki pomruk. Na przód dojdą jeszcze czarne brewki, ponieważ obecne uległy uszkodzeniu. Co do brewek to jeszcze się zastanowię, ponieważ chcę najpierw zobaczyć jak wyglądają same ringi. Póki co auto spisuje się bez zarzutów, jedynym problemem jest to, że miał palić 7 litrów przy spokojnej jeździe, a mnie trochę kusiło w pierwszym tygodniu użytkowania, żeby nacisnąć mocniej na pedał gazu i spalanie wyszło mi w granicach 13-14 litrów na 100 km. Teraz pozostaje tylko zarobić na benzynę i cieszyć się jazdą!
Do zobaczenia na ulicach naszego regionu.
Swoją drogą, zawsze strasznie mi się te astry cabrio podobały - w zasadzie, jest to jedyny opel którym mógłbym jeździć. Szczególnie podoba mi się linia nadwozia po złożeniu dachu.