Powitać,

Jak już niektórzy wiedzą stalówki malowałam na zimę. Swoje zadanie spełniły, ale niestety kolor do końca nie przetrwał. Był już nieco pożółkły, miejscami lakier nawet odpadał Nie wiem gdzie zrobiłam błąd ,ale pewnie i inne czynniki zewnętrzne też odegrały w tym role(no cóż piersze malowanie w zyciu ) Postanowiłam pomalować je jeszcze raz. Zajeło mi to w sumie 4 wieczory - nie tak źle

Krok po kroku:
1. mycie pod bieżącą wodą,
2. oszuszenie,
3. usuwanie lakieru wiertarką z drucianą szczotą na końcu (co miało poodpadać to poddopadało, przy okazji ewentualna rdza też odpadła),
4. ponowne mycie,
5. wycieranie do sucha,
6. ścieranie papierem ściernym,
7. znowu czyszczenie,
8. odtłuszczanie,
9. zabezpieczanie opon i wentylków,
10.Primer 2 warstwy
11. matowienie podkładu papierem ściernym gradacji 600,
12. Nakładanie włąsciwego koloru 2-3 warswy
13. Pozostawienie do wyschnięcia

Do pomalowania użyłam produktów Motip W zasadzie to wydałam tylko 30 zł na primer
Jeszcze tylko musze wydac 80 zł za przekładkę opon letnich na pomalowane stalówki

Choć auto wystawione na sprzedaż (nic nie wskazuje na to,żeby sie szybko miał sprzedać) to i tak wole dla własnego spokoju oddać potencjalnemu nowemu właścicielowi pomalowane stalówki niż te takie wymęczone po zimie A i satysfakcja z dokonaniej roboty jest.

Adios