Powrót diesla.

To był prawdziwy dylemat - jak z czasów szukania Verso.

Chciałem benzyniaka.

VTI mają problem z rozrządem, na co się godziłem. Niestety żłopią również olej na potęgę, zatem skoro mam już lać olej niech to będzie olej napędowy.

Szukałem auta dosyć długo, bo od sierpnia.

Znalazł się w końcu Teepee w Bawarii.

Chciałbym powiedzieć, że full opcja - ale niestety tak nie jest.

Za to ma klimę, "pełną" elektrykę i szklany dach - a właściwie pełno okien w dachu, co dzieci uwielbiają.

Dlaczego Partner???

W sumie nie miało dla mnie znaczenia czy Partner, Berlingo lub Doblo.

Miał być kombiwan z przyjemnym silnikiem i wnętrzem oraz znaną historią - no i jest.

W124

Długo poszukiwane rzędowe sześć ze Stuttgartu.

Kolejny angielski Japończyk w moim portfolio.

Oby ten okazał się lepszym wyborem od Civica.

1.6 w benzynie, 130 prawdziwych koników - jakoś to jedzie, lepiej niż C3.

Pali mało, ponoć się nie psuje i jest dosyć wygodny.

Czas pokaże.

Zainspirowany doświadczeniami MarcinaGP zdecydowałem się na zakup tego oto cacka.

FranC, przez C.

Wyposażony we wszelkie luksusy jakie można sobie zażyczyć, tzn. jest klima, radio na CD i elektryczne szyby.

Alufelgi, na widok których nie tylko dziewczyny piszczą.

Czarne jak Batman lusterka i listwa nad rejestracją.

Zderzaki polakierowane na kolor nadwozia - uwierzcie mi na słowo, kiedyś zrobię zdjęcie.

Od czasu zakupu przejechał już 17kkm i zaliczył stłuczkę (stara baba), o której dowiedziałem się tydzień później jak mi sąsiadka ciasto przyniosła w ramach przeprosin.

Jeszcze się nie zepsuł, ale nie byłbym sobą jakbym mu nie sprawił nowego akumulatora.

Podziwiajcie.

MoyaToya.

Długo szukana, bardzo rzadka wersja zasilana benzyną.

Jazdę uprzyjemniają oczywistości jak klima, niezłe audio i....automat CVT.

Szkoda że nie czerwona.

Odbiór we środę.

Oby ten (turecki) Japończyk był bardziej japoński od (angielskiej) Hondy.

Wyspiarski skuterek na dobry początek.

Niby Japończyk, niby Brytol.

Aisha odeszła, a trzeba czymś jeździć przez prawie dwa tygodnie.

Bogu dzięki są wypożyczalnie.

Królowa Emirackich dróg i bezdroży: Toyota Corolla. Najczęściej kupowane auto świata w specyfikacji GCC i czterobiegowym automatem.

Póki co jedzie...

Mercedes Sprinter - jako model pojazdu sprawdził się idealnie jako baza ambulansu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich stąd decyzja o zastąpieniu całej naszej floty tymi samochodami.

Jakiś czas temu otrzymałem do testowania Sprintera z 2010, który mimo swojego krótkiego stażu przeszedł na emeryturę i zostanie wozem zaopatrzenia na wypadek zdarzeń masowych.

Z dniem dzisiejszym rozpoczęta została masowa wymiana wozów i właśnie otrzymałem nowiuteńkiego (MY2015, rok produkcji 2014) Mercedesa Sprintera z 3.5 V6 pod maską i napędem 4x4 oraz takiego samego lecz z napędem jedynie na jedną oś.

Ze względu na wyjątkowość modelu 4x4 na aWc wprowadzę właśnie ten egzemplarz.

A cóż to jest za wóz!!!

Obok niego stoją jeszcze stare Chevrolety Express, czekające na swój rychły koniec na złomowisku (R.I.P.), a prezentują się jak ubodzy krewni z Ukrainy.

Żałosny to widok.

Zdjęć na razie nie jestem w stanie wrzucić (z oczywistych względów), więc póki co będzie jedynie "stokowa" fotka z newslettera mojej firmy i poglądowe zdjęcie nakreślające potęgę tego wozu na drodze/bezdrożach.

Stary, nowy Merc.

Zdecydowanie lepszy niż GM-owski strup którym dane mi bylo ratowac ludzi uprzednio.

Mimo mniejszej mocy znacznie szybszy niż Chevrolet Express.

3.5 V6 zasilane benzyną prowokuje szeroki usmiech na twarzy.

258 koni :))))

Czas pokaże czy bardziej niezawodny.

Update byłych.

Wozik używany podczas lata 2008 w USA.

Nie psuł się, przewiózł mnie i przyjaciół po wschodnim wybrzeżu, ale cóż to był za badziewiak.

Można było się skaleczyć o elementy deski rozdzielczej (nadlewki produkcyjne).

Średnio palił 10/100km, ale nie ma się czemu dziwić, silnik 2.0 połączony z automatem pamiętającym Reagana nie wróżą sukcesów w wyścigu o kropelce...zresztą w o innych wyścigach również nie było mowy.

Amerykańskie Fordy to nie to samo co modele sprzedawane w Europie.

Długo nie publikowałem "mojej" eFki na portalu gdyż nie mogłem się doszukać zdjęć.

Na szczęście udało się odnaleźć jedną fotkę.

Jaki koń każdy widzi.

Silnik 4.2 V6 z manualną skrzynią biegów (!) i napędem 4x4.

Samochód służbowy. Służył mi podczas mojego pierwszego pobytu w USA w 2006 roku.

Autko mocne, dosyć szybkie, ale jak to często bywa w przypadku amerykańskich samochodów tandetnie wykonane, a na zakrętach kładło się jak Valentino Rossi.

Niestety F150 skończył życie przedwcześnie pod powalonym wichurą drzewem w 2009 roku.

Opel Corsa – twardzielka.
Pierwszy własny samochód mojej żony.
Długo szukany egzemplarz, gdyż jak wiadomo na rynku wtórnym podaż nie zawsze znaczy jakość.
Szukaliśmy jej cztery miesiące. Giełda Gliwicka, autogiełda dolnośląska, internet.
Wkońcu natknąłem się na nią w moim mieście studenckim – Nysie.
Egzemplarz ten został wyprodukowany w 1997 roku.
Kupiona w 2006 roku z przebiegiem 102 000 km.
Wyposażona jest w benzynowy silnik 1.4 o mocy 60 km i z 8-zaworowym rozrządem.
Rozważana była jeszcze wersja 1.4 mpi o mocy 82 km (również 8V).
Demonem prędkości zatem nie jest, ale za to zapewnia bezproblemową eksploatację i korzystne zużycie paliwa.
Czynności serwisowe wykonane przez okres 6 lat (80 000km):
- wymiana oleju, płynów i fitrów oleju i powietrza (x6)
-kompletny rozrząd (x2)
-uszczelka pod głowicą (x1)
-akumulator (x1)
-końcówki drążków kierowniczych (x1)
-odnowienie uszczelnienia miski olejowej (x1)
-przewody wysokiego napięcia i świece (x3)
-pompka spryskiwaczy (x2)
-amortyzatory tył (x1)
-opony letnie (x1), opony zimowe (x1), opony całosezonowe (x1)
Co ciekawe, autko w momencie kupna miało zamontowane nowe, orginalne oplowskie klocki hamulcowe i tarcze i do dziś jeździ właśnie na nich.
Samochodem tym zjeździliśmy niezły kawałek świata. Od Węgier po Szwecję na Północy i Holandię na Zachodzie.
Wyposażenie – szczególnie na dzisiejsze standardy – jest dosyć ubogie.
Pomijając elementy oczywiste, wyposażenie obejmuje:
-el. sterowane szyby przednie
-wspomaganie kierownicy
-poduszkę powietrzną kierowcy
-centralny zamek
-radio CD/mp3

Moj sluzbowy, niestety byly helikopter medyczny.
Byly z dwoch powodow, pierwszy - nie pracuje juz w Krolestwie Arabii Saudysjkiej, drugi - Augusta zamienila sie w kule ognia, po bliskim spotkaniu z linia wysokiego napiecia.

Kilka szczegolow:

Predkosc maksymalna: 310 km/h
Zasieg: 1,061 km
Max. wysokosc lotu: 6,098 m

Helikopter otrzyamlismy jako, zwykla cywilna jednostke.
Przez dwa tygodnie wytezonej pracy, przystosowalismy go do pracy
w lotniczym pogotowiu ratunkowaym w Arabii Saudyjskiej.

Na poklad mozna bylo zabrac szesc osob, 2 pilotow, 2 ratownikow i 2 pacjentow.

Wspaniala maszyna.

Moj pierwszy samochod, kupiony w wieku 18 lat za 300zl od pierwszego wlasciciela. Auto praktycznie niezniszczalne - "idiotoodporne".
Byla zolta, zardzewiala ale za to szybka (kolega wowczas nowym polonezem 1.6 nie nadazal). Do 100km/h spalala ok. 7L powyzej ok. 12L
Bardzo mile wspomnienia i zal po rozstaniu...

Samochod piekny i szybki, moze troche zbyt awaryjny...no ale to juz prawie zabytek. Sprzedalem z zalem, ale jako uczen nie bylem w stanie poradzic sobie z nim finansowo.

Wielki, megawygodny, dobrze wyposazony (ghia), a dzieki instalacji LPG rowniez oszczedny. Nic mi sie w nim nie zepsulo samo z siebie, na koniec "poszla" w nim glowica ale to z mojej winy...zapomnialem wymienic plyn z chlodnicy na zimowy :

Samochod swietny, duzy, pakowny, szybki i wcale nie taki paliwozerny. Srednio mi wychodzilo 8-11L.
Trapily go jedynie 2 bolaczki: korozja i wieczne problemy z pompa paliwa.
Auta pozbylem sie z zalem...

Samochód wspominam dobrze, choć emocji żadnych nie wywoływał. Palił niedużo ok.8-9L, psuł się rzadko.
Sprzedałem go koledze, który sprzedał go dalej w 2012 roku z licznikiem wskazującym około 400000 kilometrów.

Na szczęście byl to jedynie krotki epizod, moze to niesprawiedliwe z mojej strony, ale ten samochod na zawsze przekreslil dla mnie francuska motoryzacje. Nigdy nie mialem pewnosci ze dojade do celu, nawet jesli dystans byl krotki

Bylo - minelo.

Miłość od pierwszego wejrzenia.

Pierwszy, własny nowy samochód.

Całkiem bogate wyposażenie włącznie z podwójnym szklanym dachem, za to jedynie czołowe poduszki powietrzne.

Dlaczego Kia Sportage?

By sprawdzić czy Koreańczycy mogą się już równać z Japończykami i Europejczykami.

USA wyprzedzili już dawno ;)

Swietny samochod, ostrzegano mnie przed Fordem (szczegolnie dieslem), ale bylem bardziej niz zadowolony. Samochod psul sie rzadko i byly to drobiazgi. Spalanie rowniez bylo akceptowalne: srednio 6,5-7l/100km.
Jednak przyszedl czas na zmiany...