Fajne rodzinne autko... jeżdżę nim od 2007 roku i przejechałem grubo ponad 200 kkm. Po zakupie (a nie przed) poczytałem troszkę komentarzy na temat silnika VM montowanego w tych pojazdach. I dobrze, że poczytałem po zakupie, bo bym pewnie nie nabył tego pojazdu. Komentarze były negatywne, a wręcz psy wieszali na jakości silnika, a to że nie wytrzymuje klawiatura, albo panewki, że słaby albo, że pali jak smok... Ja jestem z niego bardzo zadowolony. Silnik mocny "niewarczący", w ruchu miejskim spalanie do 8 litrów, w trasach poniżej 7, co przy wadze ponad 2 ton jest fajne. Wnętrze obszerne, a po wypięciu (w prosty sposób) siedzeń, otrzymujemy powierzchnię półciężarówki. Siedziska wygodne, kierowcy na pewno jest bardzo wygodne, a długa jazda (ponad 10 godzin) nie za bardzo męczy stawy i mięśnie. Ilość 7 miejsc i spora powierzchnia bagażowa, zapewni każdej większej rodzinie komfort i frajdę z jazdy... :))

Mała żabka 5 osobowa małolitrażowa, ale żywa i sprytna. Zakupiona dla mojej żony w lipcu roku 2013 (czasami mi pożycza :) jak np trzeba zatankować, albo do myjni...). Nie wiele przejechanych km bo około 12000, ale co nieco można o niej napisać. Wbrew pozorom dość obszerna w środku, a miałem obawy, że łokciami będziemy się ocierać :) siedziska dobrze wyprofilowane "obłapuje" nerki podtrzymując pozycje kierowcy. Silnik 1,4 w dieslu 4D4 spalający w mieście 4,5 - 4,8 litra, w trasie potrafi zejść poniżej 4 litrów. Jest czuły na pedał przyspieszacza, a moja Pani twierdzi, że fajnie się parkuje. I właśnie takiego auta szukaliśmy. Jak na razie bezawaryjny... :)

Autko 8 osobowe, limuzyna, 6 drzwiowe, z przodu kanapa , z tyłu dwie kanapy przodem do siebie, zabytkowe na żółtych tablicach. Silnik 5,7 w benzynie. Dach skóra (podobno włoska). Kupione pod koniec kwietnia tego roku, więc bardzo świeżutko w użytkowaniu. Trasa przejechana od sprzedającego to 150km i to wystarczyło, żeby wyczuć samochód. Prowadzi się pierwszorzędnie, wręcz płynie, nie czuć większych dziur, a mniejszych nie sposób zauważyć, fantastycznie zawieszenie pracuje, silnik żwawy czuły na pedał, ale muszę Wam powiedzieć, że wcale nie chce się, ta limuzyną, jechać szybko... 75 - 80 km/h to jest szybkość w której na moje ucho (nie patrząc na licznik) najlepiej mruczy silnik, a mruczy jak rasowy zwierz, aż by się chciało nagrać ten dźwięk. Wnętrze wprost wielkie, przednia kanapa wygodna jak sofa, w którą wpada się z lubością. Dwie tylne w niczym nie ustępują. Jak na swój wiek (choć nie jest najstarsze) utrzymane w należytym stanie i zadbane. I... hmmm trudno mi uwierzyć, ale... zapach... dla mnie pachnie jakby... świeżością :)) nie pryskałem żadnymi odświeżaczami, ani choinkami itp. a zapach po 2 tygodniach ten sam... ciekawe. Bagażnik, to jest dopiero "magazyn", pomieści praktycznie wszystko o czym zamarzy podróżujący. Co do silnika no to jest spora sztuka V8 o pojemności prawie sześć litrów, ma moc, ale ma i potrzeby, oficjalne media donoszą, że potrzebuje aż 24 litry paliwa na przejechanie 100 km. Poprzedni właściciel wspominał o 20, moja krótka trasa (158 km) to 27 litrów spalone, powiedzmy... niecałe 18 na 100, ale to nie jest samochód na trasy :)) on ma w mieście spalić tyle ile mu wleje, jeździć dostojnie, aby sprawiać tym frajdę osobom wożonym. Dla uzyskania niewielkiego zużycia paliwa kupiliśmy sobie toyotę... :))

FSO następca Fiata 125p, chociaż wcale nie był lepszy...

Puchatek... to było cacuszko. Silnik 2,0 diesel trochę za słaby do skrzyni automatycznej, ale poza tym żadnych wad. Kupiony w stanie zniszczonym, odrestaurowany blacharsko i remont kapitalny silnika. Odwzajemnił się tym, że jazda potem była wielka frajdą.

Bejca była zagazowana i mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, (przejechałem nią około 150 kkm) że instalacja spisywała się bardzo dobrze. Nie odczuwałem spadku mocy na gazie, natomiast odczuwałem spadek kosztów podczas tankowania :). To prawda, że na gazie troszeczkę inaczej mruczał silnik. Bez większych inwestycji poza eksploatacją.