Volvo kupione nowe w salonie w Szczecinie, mało jeżdżone - głównie przez kobietę po mieście i na krótkich odcinkach. Byłem nim parę razy w trasie, generalnie sprawuje się fajnie, pali w miare przyzwoicie jak na ten silnik i tą moc. W wyposażeniu niczego nie brakuje - ma navi, skórke, grzane fotele, jedyne do czego można się przyczepić to ten niby panoramiczny dach, który jest krótki.

Passat kupiony w salonie VW w Niemczech, do tej pory jeździ w rodzinie, sprawuje się naprawdę bardzo solidnie. Przez ten czas żadnych większych napraw, przez prawie 7 lat zmieniane tylko 2 ksenony, i części, które się po prostu zużywają typu klocki, czy wymiana filtrów i olei. Samochód bardzo dynamiczny, dzięki skrzyni dsg, która jest świetna, a i pali niewiele bo na 70 litrach można zrobić +/- 1000 kilometrów. Auto obecnie na sprzedaż.

Długo szukałem odpowiedniej beemki, chciałem koniecznie ze sportowymi i podgrzewanymi fotelami, wszystkimi elektrycznymi szybami i ogólnie musiała być w dobrym stanie. Kupiłem w Niemczech, co prawda od handlarza, ale po sprawdzeniu w BMW okazało się, że auto jest ok - wyszło, że przebieg niekręcony co było najważniejsze. Co prawda trochę przepłaciłem, bo w Polsce mogłem kupić ten sam rok około 3/4 tysiące taniej, ale u nas jeździ tyle zajechanych egzemplarzy, że wolałem auto zza granicy.
Kupiłem ją jak miała 207 tysięcy. Automacik sprawuje się bardzo dobrze, co prawda trochę gorzej się zbiera niż manual z tym silnikiem, ale jest ok ;)
Zdjęcia autka wkrótce - dopiero zobaczyłem, że nie mam żadnych na komputerze :O

Samochód kupiony na polowania, jeździł często, ale krótkie odcinki, napędy sprawdzały się bardzo dobrze. Był fajnie wyposażony jak na tamte lata, wszystkie elektryczne szyby, długi przeszklony dach, klima. Dawał radę w terenie, po prawie 10 latach u nas został sprzedany na Ukrainę (sic!) spod Szczecina pojechał na Ukrainę.

Kolejny passat, który jeździł w rodzinie. Generalnie samochód sprawował się średnio - duże spalanie przy automatycznej skrzyni (nie wiem dlaczego nie mogę wybrać automatycznej przy dodawaniu auta, jest tylko manual w opcjach) jeżdżąc nim po mieście ciężko było zejść poniżej 10 litrów. Ponad to auto po trasie około 1200 kilometrów pod domem się rozkraczyło - woda dostała się do oleju i korbowód wyszedł bokiem ;( silnik wymieniony na drugi - koszt naprawy przewyższał koszt drugiego - policzyli niecałe 2000 za robotę i w każdej chwili to mogło znowu strzelić, a za silnik z przebiegiem 200 z hakiem zapłaciłem 1500 złotych. Na nowym silniku zrobiłem bezawaryjnie ponad 70 tysięcy i passat się sprzedał.