Moja nowa zabawka jest małą rajdówką, która daje mi póki co mnóstwo frajdy z jazdy. Szczególnie do wizycie u mechaników ;)

Trójka dzieci to nie przelewki, wymaga czegoś większego do ich wożenia ;)

A sam wóz to mój pierwszy diesel! Do tej pory ujeżdżałem benzyniaki o stosunkowo dużej mocy (131 i 116 KM) na gaz. A tutaj tylko 90 i to w wozie, który waży 1,5 tony ;) Pierwsze moje obserwacje są takie, że trzeba się zastanowić dwa razy zanim zacznie się wyprzedzać ;) tyle tylko, że sposób rozwijania mocy przez HDI jest inny i te 90 KM przy turbinie daje radę jako tako, ale mimo wszystko bez porównania z tym co było.

Będę się starał na bieżąco dodawać obserwacje.

Pierwsze takie, że to jednak dostawczak przerobiony na osobowy, ze wszystkimi konsekwencjami, czyli: trzęsie gdy pusty, przechyla się i wychyla na boki na nierównościach i zakrętach, dużo pali przy jeździe powyżej 130 km/h.
Na szczęście minusy nie przesłaniają mi plusów ;)


cd. 01 stycznia 2012 r.

Użytkuję wóz już ponad 10 miesięcy, moje pierwsze przemyślenie związane z Nowym Rokiem i wozem było takie, że w lutym znowu trzeba będzie AC płacić .. ;(

Ogólnie to zrobiłem tym samochodem prawie 20 000 km (obecny stan licznika to 35600 bodajże). I dość szybko się rozjeździł! Bo początkowo straszny muł z niego był. Ale żona zrobiła trasę ponad 1000 km i potem już było inaczej. Możliwe też, że jest to kwestia przyzwyczajenia się do sposobu rozwijania mocy przez diesla, niemniej jednak wydaje mi się, że od tamtego czasu, to jest od maja 2001 r. przyspiesza znacznie lepiej i w ogóle jest to do przyjęcia. Nauczyłem się wyprzedzać i obecnie jestem z niego baaardzo zadowolony. Niemniej jednak najbardziej podoba mi się jego wygląd ;)) ale inne rzeczy również.

Wkurza mnie jedynie to, że jest 7 osobowy, co oznacza, że tylny (drygi) rząd siedzeń, jest przesunięty względem pierwszego, co oznacza mniej miejsca niż w wersji 5 - osobowej. Za to bagażnik jest większy, ale biorąc pod uwagę jego i tak krowiaste wymiary, wolałbym więcej miejsca z tyłu.

Usterek dotąd nie zanotowałem. Słyszalne trzaski i stękania w kierownicy ustały, ale muszę z tym podjechać do serwisu, póki jest na gwarancji. Aha, no i żarówki przednie wymieniałem już ze 3 razy, ostatnio kupiłem parę, na szczęście są to H4 które są dość tanie.

Samochód jeżdżony jest głównie po mieście, trasę zrobiliśmy w wakacje do Hamburga a potem do Lublina, na szybko, 3000 km w 4 dni i to był maraton, ale było fajnie ;) zużycie paliwa zupełnie znośne, zwłaszcza gdy nie przekracza się na trasie 130 km/h. Wtedy mieści się swobodnie w 6,5 l/100, może mniej, już nie wiem teraz, chyba mniej. Przy czym pamiętać należy, iż jest to samochód z potężną budą, którego nie da się porównać z jakimkolwiek samochodem osobowym. Mówię o spalaniu. Zawsze będzie wyższe. Coś za coś ;)

Myślałem już też, żeby sprzedać i kupić wersję benzynową, z silnikiem od BMW 120 koni i wstawić turbo (czyli zaadaptować silnik z np. citroena C3 wersji sportowej - to ten sam motor). Były to wtedy z pewnością najszybszy partner na świecie! Może ktoś już tego próbował?? Dajcie znać. Jest to ciekawe.

Dalsze obserwacje dodawał będę w miarę na bieżąco (jak na kogoś kto ma zajmującą pracę i trójkę dzieci.

cdn

Dodając wszystkie wozy, zapomniałem, że przecież miałem kiedyś taką jedną wspaniała landarę zwaną GRANADĄ!!!!!!! To było auto! Silnik V6, skrzynia IV - biegowa, na II biegu wyciągała 120 km/h! Czad!!
Starzy mieli wtedy fiestę pojemność 1.1 - jak ktoś nie miał wątpliwej przyjemności jeździć, to powiem, że przyspieszenie miała na poziomie 18 s do 100. Więc jak wsiadłem w granadę to myślełem, że licznik ma zepsuty ;) tak darła.
No ale któregoś razu zamarzła woda w silniku i poszedł blok, ponieważ planowanie głowicy i nowe uszczelki nic dnie dały. Postała ze 2 lata i w końcu poszła za jakieś śmieszne pieniądze.
Teraz obiecuję sobie, że jak kiedyś będę cieszył się nadmiarem środków płatniczych (oby!!! ale raczej niemożliwe ;) to jeszcze taką samą kupię.

Super wóz, sprzedany z ciężkim sercem ;)
Jak znajdę czas to napiszę więcej.

Jestem. Czasu nie mam, ale coś tam naskrobię, może się komuś przyda, kto chciałby kupić taki wóz. Najpierw, na samym początku trzeba napisać, że almery biorą olej, szczególnie te z silnikami 1800. Jest to związane, tak słyszałem, z tym, że pierścienie są bardzo cienkie. Sama miska olejowa również ma bardzo małą pojemność - do silnika wchodzi zaledwie 2,58 litra oleju. Przy zakupie trzeba więc uważać. Niemniej jednak, moja oleju nie brała, może dlatego, że była z RFN, a na tamten rynek rzucali jakieś lepsze sztuki? Nie wiem.

cdn.

Poza tym silnik stworzony do gazu. Posiada hudrauliczną/automatyczną regulację luzów zaworowych, więc nie trzeba ich ustawiać co pewien czas. Sekwencyjna instalacja LPG Elpigazu z lubryfikatorem działała bez zarzutu i jakichkolwiek problemów. Po około 80 tys. wymieniony reduktor i to w zasadzie wszystko, co się przy niej zrobiłem, nie licząc oczywiście serwisu co 15 tys. kiliometrów.

Przez te kilka lat zaliczyłem kilka usterek:
- zepsuty czujnik ciśnienia wspomagania, całkowity koszt naprawy 100 zł (czujnik kupiony używany na allegro),
- krótko przed sprzedażą padł czujnik obrotów wału korbowego, kupiłem w serwisie za jakieś 350 złotych, dodatkowo wymiana ok. 300 zł,
- przed sprzedażą wymieniałem też jedną poduszkę do silnikiem oraz paski bądź napinacze we wspomaganiu kierownicy.

Jeżdżony był w zimie na dębicach frigo 2, które są w mojej ocenie EXTRA oponami do tej klasy samochodu ;) zresztą honda też jeździła na takich samych oponach, nawet w tym samym rozmiarze - 185/65/15. W lecie kupiłęm od kolegi wraz z alufelgami praktycznie nowe yokohama C.drve 195/60/15. Też fajne.

cdn.

Poezja w czystym wydaniu. Jazda super, trzymanie drogi wyśmienite, przyspieszenie extra, dużo miejsca. Po prostu honda. Tyle plusów.
Teraz minusy: zdecydowałem się sprzedać, bo jakoś się złożyło, że kilka rzeczy padło na raz i się lekko zdenerwowałem ;) poza tym rudy w tradycyjnym dla hond miejscu czyli na nadkolach, robiłem to dwukrotnie i mimo to wyszło ponownie po jakimś czasie.
Ale po hondzie kupiłem 10 lat młodszą almerę i to już zupełnie inna historia.. ;)

Pierwszy pojazd małżeński. Bidulka była, bo jechała tylko 140 km/h i więcej nie chciała. Ale wspominam bardzo ciepło ;)