Kupiony od Myszy po obróceniu panewki przez poprzednią Sierrę. Przebieg rzeczywisty - niestety... Bo to taki przebieg, przy którym fabryczne części (oprócz hamulców, w momencie zakupu wszystko było z fabryki) po kolei odmawiają posłuszeństwa... Kiedy kupiłem wymagał tylko zmiany skrzyni, niestety warunki drogowe szybko sprawiły, że trzeba w niego sporo zainwestować, a chyba straciłem do tego serce... Można by, a z drugiej strony mam na oku już następcę... Co więcej dwa małe dzwony oszpeciły mu nieco przód...

Kupione za 1000zł od Cobry, z myślą, żeby pojeździło miesiąc-trzy. Wytrzymało więcej, było ze mną na Mazurach, pod Ukrainą, ogólnie natrzaskałem sporo kilometrów. Pierwsze i chyba ostatnie auto z LPG, przez LPG ubiłem pompę paliwa, której nie wymieniałem bo było lato i LPG działało, aż któregoś razu na Puławskiej auto traci moc - poszedł parownik. Miesiąc przestoju przed samym komisariatem na Janka, nowa pompa paliwa - i to było chyba wszystko co w nim wymieniłem. Generalnie sprawiło najwięcej miłych niespodzianek, pomimo luzów na wahaczu przednim, zużytych łożysk, LPG i śmierci przez obrócenie panewki. Nawet po wyjęciu dobrych części, przy złomowaniu niespodzianka - najpierw niemiła (nie przyjmą na złomie nie mając urzędowego/notarialnego upoważnienia do zezłomowania) a potem miła - facet który ją zabierał pomimo znacznych braków jeszcze do niej dopłacił. Trochę części z niej też leży w garażu.

Kupiony na szybko w stanie - jak się szybko okazało - innym, niż zapewniał kolega z klubu... Najwięcej problemów sprawiał umierający silnik (brak kompresji, brak ciśnienia oleju - zatkany ssak i wykręcony zaworek, rozrząd itd...), w efekcie we wrześniu 2009 wsadziłem mu DOHCa 8V z rozbitej wcześniej Sierry. W związku z modyfikacją wiązki (EECIV) i innymi sprawami swap trwał około miesiąca. Długo się nim nie nacieszyłem, bo ubiłem silnik po tygodniu-dwóch. Auto sprzedane w 2010, na początku roku zaklepał go Mysza, chyba w marcu zabrał, niedługo potem reanimował... Wielo jeździ teraz po Gdańsku, nie znam właściciela ale odsprzedać go nie chce ;)

Pierwsze auto, z czasów gdy moje pojęcie o autach w ogóle było dosłownie zerowe. Kupiona na szybko, rozbita z radości, pocięta z bólem, serce spędziło rok w garażu, jeździło jeszcze w innym samochodzie, gdzie zostało zabite...