To był bardzo pechowy samochód. Pojawił się "budyń" w zbiorniczku wyrównawczym od chłodnicy po pół roku użytkowania i dodatkowo w czasie roztopów gdy czekał na serwis spadł na niego śnieg z dachu i wgniótł lewy przedni błotnik oraz uszkodził lusterko, błotnik, drzwi, dach i maskę. Przejechałem nim tylko 4500km i stał. Nie zamierzałem go naprawiać. W każdym razie auto jest dla mnie pechowe i nie chciałem go. Samochodzik był przyjemny i można było go polubić... Ja niestety straciłem do niego cierpliwość i nie ważne było, że na nim stracę - nie chciałem mieć z nim nic wspólnego niezależnie od strat, które przez niego poniosłem. SPRZEDAŁEM za przysłowiowego "tysiaka". No może więcej ;-) Sporo w niego zainwestowałem, bo myślałem, że zostanie na dłużej ale mojej sympatii nie odwzajemnił. Niech go szlag!