Volkswagen Polo nazwa robocza "Szprycel", dla mnie to nie jest zwykłe auto, to moje pierwsze auto, wiąże z nim wiele przygód, pierwsze wakacje, imprezy, i inne rzeczy... ;) [bez podtekstów]. Dziś po tylu miesiącach spędzonych razem mam z tym autem dobry kontakt, ale nie zawsze tak było: 1 kwietnia 2011 (Prima aprilis), wracam ze szkoły (zadowolony jak zawsze w drodze powrotnej), gdy nagle całe auto zaczęło nienaturalnie wibrować, cóż byłem zaskoczony więc zatrzymałem pojazd, po zatrzymaniu przyszła pora na małe oględziny, więc jak każdy szanujący się fachowiec upadłem przed autem na kolana i pochyliłem głowę oddając mu pokłon, moim oczom ukazał się widok niczym z filmów scifi, silnik nienaturalnie zwisał dotykając niemalże podłoża bitumicznego. To było straszne, niemalże popłakałem się jak mała dziewczynka gdy dostanie gałkę lodów waniliowych zamiast ulubionej gałki lodów czekoladowych. Dokonując głębszych oględzin stwierdzić można było oficjalną przyczynę owego zajścia, poluzowane śrubki łączące silnik z poduszką, które to dwie się wykręciły i do dziś nikt ich nie widział, a trzecia została wyrwana tak jak by wyrwać nać pietruszki a korzeń zostaje w ziemi. Jak by tego było mało to na dokładkę że był 1 kwietnia, mój tata pojął to jako żart i nie chciał w ogóle ze mną rozmawiać na ten temat, w końcu gdy długo nie wracałem do domu się tym zainteresował i po 5h czekania przyjechał z narzędziami, silnik został przymocowany na jedną śrubę i auto pojechało do mechanika. Tak kończy się ta piękna opowieść, oczywiście nie chciałem mojemu Szpryclowi wybaczyć takiego zachowania ale jednak potrafi się odwdzięczyć i przez kolejne parę miesięcy był spokój. Dziś żyjemy w pokojowych nastrojach, całkiem nam się układa, ale to jak w każdym związku, czasami kaprysimy małymi problemami, ostatnio amortyzatory tylne i łożysko, teraz 4 pokrzywione alufelgi, najwidoczniej mu się nie podobały, ale wybaczam bo mnie też nie przypadły do gustu. Ostatnio wpadł mi do głowy pomysł żeby go sprzedać, ale szybko strzeliłem sobie w twarz, gdyż to auto ma większą wartość sentymentalną niż rynkową, to postanowiłem trochę doprowadzić je do porządku, na początek wygłuszenie i car audio, a później zobaczymy co czas przyniesie. Dziękuje za uwagę i pozdrawiam wszystkich dla których auto to nie tylko zwykła kupa metalu połączonego z tworzywem sztucznym.